Był już wpis o plusach życia w Irlandii więc teraz czas na minusy gdyż musi być zachowana równowaga.
Ponownie dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w moim „badaniu opinii publicznej” czyli Beacie, Monice, Marcinowi, Arkowi, Tomkowi. Skoro wpis jest o tych gorszych stronach Irlandii to zdjęcia mu towarzyszące są w nastroju deszczowym ale wciąż pięknym. Zdjęcia tak jak poprzednim razem są od Basi – dziękuję.
Tak jak w poprzednim wpisie tu też podzieliłam opinie na trzy części: kraj, ludzie, życie.
Kraj
- Pogoda (wieje i duża zmienność)a poza tym to deszcz w lecie i deszcz w zimie.
- Jedzenie (mały wybór, choć znacząco sie poprawił w ostatnich latach), irlandzka kuchnia to mięsa bez smaku i przypraw, frytki i ugotowane warzywa też bez przypraw (najczęściej kapusta, marchewka, groszek). Sałatki i surówki obiadowe jakie my znamy są serwowane osobno jako danie/ dodatek w barze sałatkowym ale nie jako cześć obiadu. Natomiast zupy to przecierki dla dzieci – tak wyglądają. W sklepach naprawdę mały wybór wielu produktów jak np. serów pleśniowych,makaronów itp
- Mała skala lub niski poziom wielu rzeczy (miasta, infrastruktura czy poziom techniczny niektórych dziedzin takich jak architektura, informatyka i inne)
- Wyspa więc wydostać się można tylko samolotem i jest wszędzie daleko.
- Krany, oddzielnie z ciepłą i zimną wodą
- Naśladownictwo Wielkiej Brytanii we wszystkim
- Dość spora dywersyfikacja dzielnic miasta,piękne bogate rejony i niebezpieczne biedne z gangami narkotykowymi, strzelaniną itp
- Brak różnych pór roku. W sumie to prawie cały czas jest jedna i ta sama pora – deszczowa(nazwa blogu wszystko mówi za siebie)
Ludzie
- Wysoki stopień „olewactwa”, czyli ze ludziom nie chce sie wykonywać swojej pracy solidnie i na czas – każdy kto musiał zamawiać fachowca, szczególnie w sprawach mieszkaniowych wie o co chodzi
- Imprezy Irlandczyków zaczynające się już w czwartek a kończące w poniedziałek. Obydwie płcie piją dużo.
- Wielu Irlandczyków uważa Irlandię za pępek świata i są bardzo zadufani w sobie.
- Kierowcy którzy jeżdżą bez zdania egzaminu a jedynie na czasowym (wystarczy zdać egzamin z teorii i już można jeździć po mieście.
- Co drugi Irlandczyk nie wie gdzie leży Polska i nie mają pojęcia o historii XX wieku, II wojnie światowej, komunizmie itp.
- Irlandczycy pracują wolniej i mniej. 5 osób robi to co w Polsce 2 ale może to i lepiej bo przynajmniej szanują swoją i czyjąś pracę
- Poranne korki często spowodowane tym, że rodzice podwożą dzieci 200 m do szkoły. …No ale co się dziwić skoro transport publiczny jest bardzo słabo rozwinięty (na 30 badanych stolic europejskich Dublin był na ostatnim miejscu)
- Niektórych Irlandczyków nie interesuje nic oprócz USA, UK i Irlandii, a najlepsza czekolada dla nich to Cadbury no i oczywiście uważają ze jest to produkt irlandzki. Wymarzone wakacje to wyjazd do Stanów na zakupy. Jeśli już pojadą do innego kraju niż Stany to przeważnie bywają tylko w irlandzkich/angielskich pubach i jedzą tylko dania ze swojej kuchni. Zazwyczaj jadą „do hotelu” a nie „do miejscowości” – czyli hotel jest ważniejszy a nie to co można zobaczyć/robić w okolicy.
- Ludzie raczej materialnie podchodzą do życia
- Wszyscy mili i uśmiechnięci jak idzie się na piwo, ale gdy potrzebna jest pomoc, to już różnie bywa
- Nikt się z nikim nie umawia na kawę po pracy tylko na piwo
- bardzo popularne noszenie dresów w mieście. Na ulicach stolicy dużo można spotkać ludzi w dresach i dziewczyny w dresach i z błyszczącymi torebkami i biżuterią
- Styl ubieranie się Irlandczyków jest bardzo specyficzny i łatwy do zauważenia w tłumie.
- Zachowanie ludzi w środkach transportu a szczególnie w kolejce miejskiej – pociąganie nosem i głośne połykanie tego czegoś, dłubanie w nosie, robienie makijażu, obcinanie paznokci, obgryzanie paznokci, wyrywanie włosów na twarzy itp.
- Nie zachowanie „przestrzeni osobistej” innych osób w pociągu miejskim. Siedzenia są dwuosobowe zwrócone parami do siebie. Irlandczyk nie siada obok albo po przekątnej tylko zawsze naprzeciw osoby już siedzącej.
Życie
1. Autobus ..nigdy nie wiadomo kiedy przyjedzie, rozkład jazdy jest całkiem inny od tych do których przyzwyczajeni są rozpieszczeni Polacy. Trzeba sobie samemu mniej więcej obliczyć o której autobus będzie na danym przystanku a jest to raczej niemożliwe gdyż nie zna się wszystkich przystanków zawsze licz plus minus pół godziny.
2. W pubie, zamawiając lane piwo często można dostać kufel ociekający piwem.
3. Bardzo głośna muzyka w pubach, nie można wcale rozmawiać, należy tylko pić
4. W gazetach o polityce i biznesie bardzo dużo plotek
5. Zamykają puby/kluby o godz 2 w nocy i potem wszyscy jadą do domów o tej samej godzinie więc nie można znaleźć taksówki a następnie kontynuują imprezy w domu do białego rana mając nie zwracając uwagi na sąsiadów.
6. Aktualnie gospodarka w bardzo złym stanie, gorzej wychodzi z recesji niż reszta świata
7. Fatalna komunikacja publiczna w Dublinie i w Irlandii, bardzo słaba infrastruktura drogowa, nienajlepsza infrastruktura telefoniczna/internetowa – pod tymi względami jeden z gorszych krajów w Europie.
8. Zakorkowane miasta. 60% Dublińczyków dojeżdża własnymi samochodami do pracy. (ale z czego mają korzystać, z dwóch linii tramwajowych, które się nawet ze sobą nie łączą?)
9. Służba zdrowia (a człowiek w Polsce narzekał)
10. Mało rozwinięte produkty bankowe i serwis bankowy.
11. Wyjące pompy – w Irlandii każdy w mieszkaniu ma wielki bojler, z którego leci ciepła woda. Jest przy tym strasznie dużo hałasu i ciepłej wody po jakimś czasie brakuje więc nie można się za długo taplać pod prysznicem
12. Głośne gazowe ogrzewanie – ogłos w mieszkaniu jakby pracującego silnika samochodowego.
13. Konstrukcja domów – nie można optymalnie ogrzewać mieszkania jest albo bardzo ciepło albo bardzo zimno
14. Brak drzew. Malutko drzew w parkach, na ulicach, brak przy domach czy w ogrodach. Zielona wyspa jest nazwana tak raczej z powodu trawy a nie drzew
15. Betonowe „ogródki”. Obszar koło domu, zwany ogródkiem, rzadko jest terenem trawiastym. Najczęściej pokryty jest żwirem, betonem lub kostką chodnikową.
16. Drzwi otwierane do środka powodujące brak miejsca w danym pomieszczeniu a w szczególności w mikroskopijnych toaletach w lokalach – jest problem z wejściem do takiej toalety i zamknięcie za sobą drzwi.
Ale nie ma co zbytni narzekać – jakby nie było i tak żyje się łatwiej i spokojniej niż w Polsce, z dwóch powodów: siły nabywczej pieniądza (stać ludzi na więcej za tą samą pracę) i mało stresujących relacji międzyludzkich (czytaj: ludzie są mniej nerwowi niż w kraju).
Marcin – dzięki za otwartość w swoich obserwacjach i za dystans
Aro – dzienks za prawdziwego i mocnego maila bez niepotrzebnego owijania w bawełnę i dbałość o poprawność polityczną
Beata – dzięki za świeże spojrzenie mimo kilku już lat pobytu tutaj
Monika – dzięki za wesołego maila i entuzjazm
Tomek – dzięki że znalazłeś czas gdy Adaś spał i za napisanie długiego maila i zwrócenie uwagi na ważne rzeczy
Basia – dzięki za piękne zdjęcia
Moze Cie tez zainteresowac | ||
![]() |
![]() |
![]() |
Irlandzka pogoda | Frazy wyszukiwarek | Lisbon Treaty |
supcio!!! ubaw na maksa:)
trafilam tutaj przez totalny przypadek, ale musze powiedziec ze jestem pod wrazeniem, super! Bardzo duzo trafnych i humorystycznych stwierdzen! Pozdrawiam derdecznie
Dzięki wielkie. To w większości zasługa moich znajomych i przyjaciół, którzy pomogli mi przy tym wpisie 🙂
Każdy kraj ma swoje to „coś”. Będąc w obcym miejscu dłużej trzeba „polubić minusy”, nie ma wyjścia 😉
A przynajmniej nie wyolbrzymiać ;))) Zestawienie plusów i minusów obrazuje, że da się tam żyć…
pewnie, że się da. Trzeba dokładnie tak jak Ty mówisz zrobić – nauczyć się ignorować minusy. PS. Wyczaiłeś stary wpis, który zamierzam ponownie wrzucić jutro. A to niezły z Ciebie Sherlock 🙂
Ojtam, zaraz Szerlok. Ot, czytelnik, z tych od deski do deski. Dziś uzupełniłem tylko o wpisy 2009 i 2010 kiedy mnie jeszcze nie było na świecie.
o matko….podrzucę Ci może małe co nieco kurierem żebyś nie zasnął znużony. Niniejszym dostajesz odznakę mojego pierwszego i jedynego czytelnika deskowego :).
Łał (że tak powiem z angielska). Nie wysyłaj. Sam sobie kupię i wypiję łiskacza z tej okazji – będzie szybciej!
To napisałem ja, wielbiciel łyski i dobrych czerwonych win wytrawnych pod warunkiem, że jest to egri.
lubisz pić to co ja (choć w sumie ja czerwone wytrawne wszelkie pijam), zawsze masz fajne jedzenie, fantastycznie piszesz i do tego masz odznakę mojego pierwszego deskowca. Jakbym była młodsza to pewnie z wrażenia spać bym nie mogła.:)
Za te miłe słowa pod moim adresem to i ja dla Ciebie coś niebawem wyślę kurierem 😉
Podobno jutro szapiski schodzą z maszyny w drukarni…
Co do wytrawnych to też pijam różniaste, z ciekawości smaków, ale faktem jest, że najczęściej nabywam egri. Jako pewniaka, wiem czego się po nim spodziewać, choć dziś to wino ma wielu ojców-producentów i wujków-importerów, którzy lubią odcinać kupony od marki.
Tak czytam te minusy i mam coraz wieksza ochote tam jechac 😉 Pzdr.
podpowiedziałabym w takim razie, że polecam jeszcze przeczytać o plusach… ale obawiam się, że wtedy nie zdążysz się nawet spakować 🙂
Pozdrawiam
Wiele punktów jest podobnych w Szkocji, chociaż jeszcze za krótko tu mieszkam, żeby wypowiadać się aż tak kategorycznie.
sprawdz wiec tez dobre strony 🙂
Do listy minusów i to dużych dołączyłbym wyjące codziennie po kilka razy i przez wiele minut „bezpańskie” alarmy przeciwpożarowe i przeciwwłamaniowe. W zasadzie można by pomyśleć że dźwięk syreny to irlandzki hymn narodowy. Nie ważne czy wyje w dzień czy w nocy. I oczywiście wszyscy mają to w pompie.
jak najbardziej rozumiem, że może to być bardzo uciążliwe. Ja na szczęście aż tak dużych doświadczeń z tym nie ma, zawsze mieszkałam w miejscach gdzie te alarmy wyły rzadko ale słyszałam o takich dzielnicach gdzie wyją na potęgę.