Irlandia jako kraj wydaje się dość czysta. Miasta mają jednak swoje części, które odpychają nie tylko wyglądem mieszkańców ale też wyglądem ich ogródków, chodników i ogólnie otoczenia. Śmieci zalegają na schodach, stare spalone sprzęty domowe, typu sofy czy wykładzina ,walają się po takich zapominanych miejscach. Ten syf to jest w sumie sprytny znak rozpoznawczy. Nie znasz za bardzo okolicy, nic o niej nie wiesz? Rozejrzyj się wokół, a od razu będziesz wiedzieć czy spokojnie możesz sobie spacerować, czy lepiej szybko schować swą diamentową kolię i wezwać osobistych ochroniarzy oraz prywatny helikopter do natychmiastowej ewakuacji.
Sam Dublin uważam za dość czysty. Chyba że … wejdziemy w zakazane dzielnice czyli np Dublin 1 (lub inaczej jak ja to mówię: scumbagownia – od słowa scumbag). Zapuszczać się tam nie trzeba, bo ani nic ciekawego tam nie ma ani żadni znajomi czy przyjaciele tam nie mieszkają. 🙂 Jest to jednak część centrum miasta i pewnie czasem jakiś zabłąkany turysta się tam zapodzieje niechcący. Wstyd trochę i głupio.
Część nadbrzeża rzeki Liffey ma wybudowaną króciutką, drewnianą promenadę w okolicach O’Connell Bridge. I też głupio i wstyd puszczać tam turystów, bo promenada roi się od narkomanów, którzy ją sobie wyjątkowo upodobali i wysiadują na tamtejszych ławeczkach.
Jak gdzieś państwo zauważycie porzucone śmieci w Dublinie, zróbcie fotkę i wraz z opisem wyślijcie do autorów tego bloga. Podobno publikują każdą fotkę i zwracają się do odpowiednich lokalnych władz z prośbą o posprzątanie.
Stowarzyszenie Irlandzkie Firmy Przeciwko Śmieciom (a co! jest nawet takie stowarzyszenie – Irish Business Against Litter) co roku sprawdza czystość miejsc, których liczba mieszkańców przekracza 6 tysięcy (mogą to być miasteczka ale tez ich części jak np w przypadku Dublina). Sprawdzono czystość 42 miejsc i ogłoszono, że najczystszym miasteczkiem jest Kilkenny a na kolejnych miejscach są miasteczko Cavan i Tramore. Miasto Dublin (centrum) zajmuje 24 miejsce. A ta część Dublina o której pisałam wcześniej (czyli scumbagownia) zajęła ostatnie 42 miejsce dodatkowo zakwalifikowane jako niemalże śmietnisko (Litter Blackspot)
Klasyfikacje przedstawiam poniżej a tu link do oryginału raportu.
Ranking | Miejsce | Ocena |
1 | Kilkenny | Czyste ponad normy europejskie |
2 | Cavan | Czyste ponad normy europejskie |
3 | Tramore | Czyste ponad normy europejskie |
4 | Clonmel | Czyste ponad normy europejskie |
5 | WaterfordCity | Czyste ponad normy europejskie |
6 | Wexford | Czyste ponad normy europejskie |
7 | Killarney | Czyste ponad normy europejskie |
8 | Tullamore | Czyste ponad normy europejskie |
9 | Tralee | Czyste ponad normy europejskie |
10 | Longford | Czyste ponad normy europejskie |
11 (ex aequo) | Letterkenny | Czyste ponad normy europejskie |
11 (ex aequo) | Fermoy | Czyste ponad normy europejskie |
13 | Sligo | Czyste ponad normy europejskie |
14 | Roscommon | Czyste ponad normy europejskie |
15 | Newbridge | Czyste ponad normy europejskie |
16 | Bray | Czyste ponad normy europejskie |
17 | Dun Laoghaire | Czyste ponad normy europejskie |
18 (ex aequo) | Swords | Czyste ponad normy europejskie |
18 (ex aequo) | Nass | Czyste ponad normy europejskie |
20 | Shandon/Blackpool | Czyste według norm europejskich |
21 | Leixlip | Czyste według norm europejskich |
22 | Athlone | Czyste według norm europejskich |
23 | Maynooth | Czyste według norm europejskich |
24 | DublinCity | Czyste według norm europejskich |
25 | Limerick | Czyste według norm europejskich |
26 | Drogheda | Czyste według norm europejskich |
27 | Ballina | Czyste według norm europejskich |
28 (ex aequo) | Carlow | Czyste według norm europejskich |
28 (ex aequo) | GalwayCity | Czyste według norm europejskich |
28 (ex aequo) | Dundalk | Czyste według norm europejskich |
31 | Midleton | Czyste według norm europejskich |
32 | Navan | Czyste według norm europejskich |
33 | Ennis | Czyste według norm europejskich |
34 | Monaghan | Czyste według norm europejskich |
35 | CorkCity | Czyste według norm europejskich |
36 | Tallaght | Średnio zaśmiecone |
37 | Okolice lotniska w Dublinie | Średnio zaśmiecone |
38 | Mullingar | Średnio zaśmiecone |
39 | Tipperary | Średnio zaśmiecone |
40 | Portlaoise | Średnio zaśmiecone |
41 | Castlebar | Zaśmiecone |
(żadne miejsce nie zostało tu zakwalifikowane) | Bardzo zaśmiecone | |
42 | Północna część centrum Dublina (Dublin Inner City North) | Czarny punkt (poważnie zaśmiecone) |
Takie zakręcenie z tą czystością to fajny bzik. Może warto zaszczepić to także i u nas.
Zeby tak nie slodzic warto podkreslic ze sa miejsca w dublinie gdzie nawet psa czlowiek by nie puscil 😉
Pamiętam, jak władze Dublina mocno przejęły się kiepskim wynikiem w jakimś europejskim ranking najczystszych miast kilka lat temu I nagle na ulice wyjechało tyle śmieciarek i tych smiesznych wehikułów ze szczotkami, że różnica była od razu zauważalna. Na szczęście to nie był pojedynczy zryw, tylko tak pozostało. A odosnie Liffey Boardwalk podsunęłaś mi pomysł na post na moim blogu – moje obserwacje są nieco inne (tzn. mnie to miejsce z reguły nie odpychało), ale może dlatego, że i mieszkałam, i pracowałam niedaleko. Pozdrawiam!
Ci narkomani nie narzucaja sie zbytnio jednak widok nie ciekawy w centrum miasta. I okupuja lawki.
Czekam wiec na Twoj wpis
Konkurs Tidy Towns był bardzo fajnym pomysłem. Jak jeżdzę z Amerykanami to są zachwyceni czystością małych miasteczek.
Irlandia moze sie chwalic malymi czarodziejskimi miasteczkami
Ciekawe zestawienie. Nie będę oryginalna jak stwierdzę, że i u nas przydałby sie taki konkurs …
Moje miasto w pierwszej dziesiątce 🙂 A małe mieścinki rzeczywiście są schludne, czyste i zadbane. To się podoba.
Mozesz byc dumny 😉
Tidy Town podoba mi sie bardzo, ale tutaj gdzie teraz mieszkam by pewnie nie przeszlo:) Porzucone materace myslalam, ze sa typowo brytyjskie, taki obyczaj prawie:)
Tych materacow nie sa jakies setki ale sa dzielnice gdzie I materac I fotel I wozek dzieciecy porzucone mozna zobaczyc 😉
scumbagownia- do dzisiaj byłem przekonany, że to ja na własny użytek wymyśliłem sobie to słowo. no i błą w rozumowaniu 🙂
gdzieś czytałem, że jeszcze w latach 80tych ta scumbagownia miała swoje no-go-zone. Nawet Garda tam nie wjeżdzała. Dopiero przy dużym wysiłku organizacji różnej maści, wolontariuszy i Gardy właśnie zlikwidowana to „no”(ciekawe czy kiedyś będzie tam go-go-zone ). Jednak poruszanie się w tamtych rejonach jest ryzykowne(przetestowane).
Nigdy nie beda to go zone 😉 Przyklady: proby regeneracji Ballymun czy smithfield.
A co do wspolnwgo wymyslenia hasla scumbagownia.. Powiem tyle: great minds think alike 😉
przez skromność nie zaprzeczę 🙂
„czyste” nie bedą nigdy ale każdy stopień wyżej od dna to zawsze coś.
ale abstrahując od tego jak czyste będę nigdy się już nie staną „go to zone” 🙂
A moze kiedys…. 😉
śmień twierdzić że nie znając przywiązanie Dublińczyków do dzielnic, podziałów itp. I ile pieniędzy by nie włożono, nigdy mieszkaniec Dalkey, Portmarnock czy Castleknock nie zamieszka w Crumlinie, Ballyfermot czy Cabrze 🙂
Az tak brutalnych zmian nie chcialem przeprowadzac. Po prostu lekko ucywilizowac tylko. Mieszkalem w 6, 6w, 14 i teraz 18. Zdazalo mi sie samochod otwarty na noc zostawiac, opuszczona szybe i nic. Wiec jak w D1 zostawiony na noc przygodnie samochod nie bedzie zniszczony to juz bedzie sukces moim zdaniem.
Jestem tu pierwszy raz. Zwabił mnie tytuł Twojego bloga. Wpadam czasem na kawę do Limerick przez Dublin 🙂 Pozdrawiam z najbardziej deszczowego miasta świata – Bergen w Norwegii 🙂
rozumiem…myślałaś, że to będzie blog o Norwegii? 🙂
Nie masz lotów bezpośrednich do Shannon z Norwegii? Chociaż nie tak źle, że przez Dublin…zawsze przy okazji możesz trochę pooddychać dublińskim powietrzem 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Nieeee, do tej pory myślałam, że bardziej deszczowo niż w Irlandii, to nie może być. Myliłam się 🙂 Shannon było długo nieczynne, a z Bergen muszę najpierw do Oslo. Nie ma lekko 😉 Chociaż to się często zmienia, więc może już mam nieaktualne wiadomości.
ale spójrzmy na bright sides: dzięki temu możesz zahaczyć o kilka dodatkowych miejsc 🙂 A co do irlandzkiej deszczowej to nie jest aż tak źle jak straszą. W ramach anegdoty to dodam jeszcze, ze zawsze jak mnie ktoś z Polski odwiedzała deszcze nie było wcale. Wyjeżdżali nie tylko zawiedzenie ale jeszcze przekonani, że mam skłonność do przesady. A w pracy żartując proszą mnie żebym z wyprzedzeniem dała znać, kiedy ktoś do mnie przylatuje, to wezmą sobie na ten czas urlop. Bo już dobrze wiedzą, ze gdy mam gości to pogoda będzie gwarantowana. 🙂
PS> Bardzo podobał mi się Twój ostatni wpis. Wyprodukowałam swój komentarz, wysłałam i pojawiła mi się jakaś wiadomość w style ERROR. I komentarz poszedł w siną dal. Wiadomo Ci coś o tym? 🙂
A to tak właśnie jest jak jest czysto, to wszyscy dbają o czystość, bo każdy rzucony papierek widać i ogólna presja jest silna. Jak śmieci leżą dookoła, to wtedy śmiecą wszyscy. Czystość nobilituje, bałagan rozgrzesza.
to prawda, ale też zależne jest to od typu ludzi niestety. W tych gorszych, brudnych dzielnicach mieszka w większości patologia, której nie stać nigdy będzie na mieszkanie w wymuskanych dzielnicach. Nie chcieli by zresztą, bo po co? Z kim by tam rozmawiali, kłócili się, pili, i cięli nożami? Ludzie mieszkający w lepszych dzielnicach, szczególnie tych droższych nie śmiecą w okół, bo im nawet nie przyszłoby to do głowy, ot inna mentalność 🙂
Pamiętam, ak pierwszy raz przyleciałam do Dublina i zobaczyłam okolice lotniska, śmieci walające się na rondach, byłam zdziwiona, później widziałam jeszcze kilka takich miesc. I niestety, panienka idąca z kubkiem papierowym po kawie bez rozglądania się rzuca go na chodnik, czy śmieci z kieszni, wygarnianie śmieci wprost na podjazd z samochodu, … oczywiście nie wszyscy tak postępują, ale troli nie brakuje…
zgadza się, okolice lotniska do najprzyjemniejszych nie należą (Swords, Santry czy Donaghmede) Dużo ludzi śmieci bo nie mieli innych wzorców. Ja np z ciekawością obserwują jak u mnie w pracy, gdzie mamy politykę segregowania śmieci, niektórzy ludzie (na szczęście mały procent) to olewają. Jak kubły stoją obok siebie w schowku i wyrzucam paierowy kubek po kawie, to naprawdę jest to taki wielki wysiłek wrzucić do odpowiedniego kubła???
no właśnie, też się kiedyś nad tym zastanawiałam.
Jak*
13 miejsce dla Sligo zastanawia… Znam miejsca, gdzie jest dość brudno, choć ostatnio jedno dość menelskie osiedle dzięki społecznej akcji udało się do jako takiego ładu doprowadzić, a inicjatorzy akcji opowiadali, że chodzili namawiać ludzi, by ogarnęli swoje podjazdy 😉 Na innym menelskim osiedlu ( porzucone sprzęty, śmieci składowane na balkonach, popalone samochody i okna zabite dechami…) miałam punkt, w którym przyjmowała pielęgniarka środowiskowa. Ciągnęłam ze sobą męża, bo bałam się chodzić tam z maleńką Lidką na ważenie kontrolne. W samym centrum brakuje koszy na śmieci, a służby porządkowe jak rok długi spędzają czas na usuwaniu gum do żucia z chodników. W naszej wsi codziennie rano sprzątają park i plac zabaw, po nocnych hulankach trzeba usunąć potłuczone szkło, porzucone puszki itp. Ale to nic… w Sligo w poniedziałki zbiera się z dróg porzucone buty i części garderoby. Podziwiam cierpliwość sprzątaczy, bo dzięki ich pracy Sligo ma tak wysoki wynik, a nie dzięki schludnym mieszkańcom. Na wsi jest czyściej, bo wszyscy się znają i trudno naśmiecić, by zaraz ktoś nie rozpoznał czyje to śmieci 😉 Uważam jednak, że Irlandia i tak jest ponad normę czysta, bo kiedy oglądam zdjęcia z innych europejskich miast, to strach przed epidemią bierze!
Sligo brzmi trochę jak scumbagownia w Dublin 1 🙂
Każde miasto ma takie dzielnice, tak jak i ma dzielnice „posh”, z tym, że w małym Sligo, te dzielnice są tuz przy sobie. Możesz mieszkać w luksusowej dzielnicy, a za murem mieć już – jak to nazywasz – scumbagownię, (my tak właśnie mieszkaliśmy – na przyzwoitym, zadbanym osiedlu, a za murem było to „cudne” osiedle z mojego opisu :/). W naszej wsi jest jeszcze dowcipniej: zbudowano luksusowe osiedle, sporą część domów sprzedano, kilku nie udało się ukończyć (i straszą), a pozostałych parę domów po kilku latach zamieniono w lokale socjalne. I teraz „bogacze” z idealnie przystrzyżonym trawniczkiem mają za sąsiadów bezrobotnych składujących części samochodowe na podwórku. Ogólnie na wsi jednak jest czysto, trawniczki przystrzyżone, żonkile wszędzie się żółcą, rzeczka ma idealnie przeźroczystą wodę – co będę Ci opowiadać, od czasu do czasu wrzucam u siebie zdjęcia.
w Dublinie nie mamy tak skrajnych dzielnic obok siebie. Dzielnica bardzo dobra nie graniczy bezpośrednio ze scumbagownią, zawsze jest łagodniejsze przejscie..tak jak po schodkach, niżej i niżej 😉
W Sligo biedne i bogatsze przylegają do siebie, czasami to jest nawet lepsza część osiedla, uliczka, zaułek. Wynika to też z faktu, że Sligo nigdy nie miało planu zagospodarowania, budowano jak popadnie, a dopiero w ostatnich dziesięcioleciach zaczęto zagospodarowywać „dziury” w tej chaotycznej zabudowie. Bardziej zamożni nie mieszkają w mieście, w okolicy są luksusowe miejscowości – Rosses Point czy Strandhill. Tam ceny domów są o wiele, wiele wyższe, bo w cenę wchodzi prestiż.
tak, to prawda w Irlandii płaci się za lokalizację czyli jak to zawsze w ogłoszeniach z nieruchomościami jest: location!!! location!!! location!!!
W Dublinie dobrych dzielnic też nie ma w centrum samym ( z wyjątkiem może okolic Baggot St), wszystkie porządne i droższe są dalej. Ale całkiem za miastem jest o wiele taniej niż na obrzeżach miasta. Zresztą, dzielnice poza centrum często same w sobie wydają się małymi, niezależnymi miasteczkami, stąd też mówi się, że Dublin is a city of villages 😉
Jeszcze Cie rozśmieszę: mieszkam teraz w wiosce, w jej samym centrum, a na naszej uliczce są tylko 3 domy. Uliczka wprawdzie wiedzie na osiedle, ale gdy budowano te 3 domy, postanowiano zadbać o location! i nadano temu kawałeczkowi inną nazwę. Rezultat jest taki, że ciężko tu trafić, bo choć bedziesz mijać zakręt trzeci raz, to GPS uparcie pokaże Ci nazwę osiedla za nami 😀
ja już zywkłego GPS nie używam do znalezienia małych cul de saców czy nowych uliczek…nie daje rady. W takich wypadkach używam google maps w telefonie, bije GPSa na głowę.
PS> Z ciekawości popatrzyłam sobie na ceny domów w miejscowościach, które wymieniłaś. Te ceny w Irlandii zawsze mnie fascynowały. Ceny tam są bardzo niskie w porównaniu do ich dublińskich odpowiedników. Ach, uroki życia w dużym mieście ;(
Oczywiście o wiele tańsze, w końcu to prowincja. Obie cieszą się popularnaścią wśród dublińskich sędziów i prawników – świetne miejsce na emeryturę 😉
oj to chyba tylko tych co stali się sędziami na rok przed emeryturą i nie zdążyli zarobić na porządnym dom w Dublinie i ewentualnie pół roku (tego zimowego) na Kanarach.
Zdziwiłabyś się, ale nie. Ja też się dziwiłam.
ano dziwny jest ten świat 😉
Ten Dublin Litter Blog to genialny pomysł! Muszę nad tym pomyśleć, by coś takiego wprowadzić też u nas na Podhalu. Teraz, wiosną takich „kwiatków” widać mnóstwo. Mimo nowych przepisów!
przyklaskuję Twojemu pomysłowi. Świetna sprawa i mógłbyś łatwo taki blog rozpowszechnić dzięki swojej profesji, nagłośnić go odpowiednio a potem razem z mieszkańcami pilnować porządku i czystości a gdy trzeba wezwać władze miejskie do pomocy!! Daj znać jak już się coś „urodzi” 🙂
Ciekawy temat poruszyłaś. Biorąc pod uwagę, że jako ludzie produkujemy coraz więcej śmieci, ilości wręcz niebotyczne, to wielką sztuką jest zapanowanie tym nad problemem. To prawie jak wojna.
masz rację z tą produkcją śmieci. Ja bardzo często jestem zszokowana patrząc jaką ilość śmieci ja produkuję. I mimo że grzecznie segreguję itp to jestem zawsze zaniepokojona tą ilością. Ale cóż, jak byle mała rzecz ma tysiąc sto opakowań, pudełek, kartonów, folijek itp
a wiesz, ja też to napisałem „mając w głowie” własną produkcję 😉 Jakiś czas temu czytałem o lawinowym przyroście śmieci elektronicznych i agd. Kiedyś komórka była jak relikwia. Pierwszą chyba pięć lat miałem. Teraz przyszły czasy, że firmy co roku wciskają nam nowe, podobnie pierwsze lodówki, samochody czy aparaty fotograficzne, które służyły po dwadzieścia lat w rodzinie. Nagle rotacja tego sprzętu znacząco przyspieszyła. Już nie wspomnę, że moja mama miała JEDNĄ siatkę na zakupy. Potem nastała era plastikowych reklamówek. Tony jednorazówek, naddartych po jednorazowym użyciu, a więc do wyrzucenia.
stare odkurzacze, tostery itp to wywozimy do specjalnego centrum recyclingowego… trochę mniej mnie wtedy w oczy kole ta ilość śmieci, którą produkuję 🙂
Ale mam za to kilka toreb płóciennych z którymi chodzę do biblioteki czy po mleko. A duże zakupy tygodniowe, supermarketowe pakuję do….toreb z ikea 🙂
Jak dziesięć lat temu przyjechałam do Szwajcarii, to czystość była jedną z rzeczy, którą wymieniałam wśród zalet tego kraju. Od tego czasu sporo się zmieniło. Szwajcaria się otworzyła, płaci za to swoją cenę. Wiadomo, więcej ludzi z różnych kultur, środowisk to i więcej postaw odmiennych od uporządkowanych Szwajcarów. W mniejszej społeczności, taki „obcy” się nie wychyli, raczej będzie chciał się dopasować. W dużym mieście jest odważniejszy, bardziej anonimowy, to i papierek na chodnik rzuci. 😉 No, ale Szwajcarię ratuje „rozmiar” 😉 dużych miast tutaj trzy na krzyż to i kraj generalnie czysty. 🙂
podobnie jest w Irlandii chociaż jak już Ci wcześniej mówiłam, Irlandia nie jest tak kosmopolityczna jeszcze jak Szwajcaria (z tego co pisałaś). A dużych miast też tu trzy na krzyż, drugie co do wielkości miasto irlandzkie (Cork) ma 120 tysięcy mieszkańców. 🙂
Bardzo mnie te czyste ponad normę miejsca frapują 🙂 Dziękuję za odwiedziny i „plusik”. Bardzo mi miło. Pozdrawiam!
prawda? ciekawe jakie konkretnie są te normy europejskie 🙂
Co do tej czystości to potwierdzę iż Waterford jest w miarę czystym miastem ale zazwyczaj w centrum i bliskiej okolicy i to nie zawsze to samo tyczy się Tramore .
Bardzo mi się fajnie czyta Twój blog wręcz stał się codzienną lekturą i do tego te twoje boskie nogi 😉 Pozdrawiam serdecznie.
mieszkasz w Waterford???? Zazdroszczę restauracji polskiej! Najlepsze polskie jedzenie na świecie. I do Tramore masz rzut kamieniem. Bardzo zazdroszczę 🙂
Miło mi, że podoba Ci się mój blog, dziękuję. Tylko proszę przestań mi opowiadać o moich nogach :0 Zdjęcie było zrobione żeby pokazać moją ciekawość świata – wspinałam się na palce żeby zobaczyć co jest za pewnym murkiem (to było w Hiszpanii) i jako takie ma pasować do bloga, przez który pokazuję to moją ciekawość świata. Mi się dlatego podoba i nie chciałabym go zmieniać, gdy zacznę się czuć niezręcznie z tego typu wypowiedziami.
Ok. ale nic na to nie poradzę że tak bardzo mi się podobają .Więcej już o nich nie wspomnę .Pozdrawiam jeszcze raz serdecznie .
🙂
Mieszkałam w Dublinie jakiś czas i mogę wysnuć podobne wnioski. Są takie miejsca, które nieco odpychają. Takie… tanie miejscówki dla emigrantów. Natomiast cała reszta, wliczając w to większe skwery i parki, robi pozytywne wrażenie. 🙂 Aż mi się zatęskniło za Zieloną Wyspą. 🙂
Oooo, tanie miejscowki dla emigrantow? Skad takie stwierdzenie? Tam wiekszosc Irlandczykow mieszka
Wow. Fajnie, że są kraje, które dbają o czystość. Wiadomo, że nie zawsze można to spełnić w 100 %. Tu również jest czysto, żeby uniknąć jakiś niechcianych rzeczy raz na jakiś czas wystawiane są kontenery na elektronikę niechcianą z domu. Dodatkowo są robione wystawki na których ludzie mogą sobie coś zabrać za darmo. No i lopemarkety czyli tz pchle targi, które sprzedaja stare rzeczy na rzecz np. szkół. Zatwierdzone prawnie jest nawet segregowanie śmieci. Zastanawiam się czy np. tu są takie miejsca które są mega zaśmiecione i nie wydaje mi się. Oczywiście narkomanów w samym Oslo też jest dużo natomiast oni się nie czająi tylko siedzą na głównej ulicy z tabliczką „jestem narkomanem zbieram na prochy” … ;/ myśle jednak że tu nawet emigranci dbają o czystość srodowiska.
Ni niestety w Irlandii sa miejsca bardzo brudne. Ale tu to nie tak ze ” nawet emigranci dbaja o czystosc srodowiska”. W Irlandii zwiazane jest to z wyksztalceniem, klasa spoleczna itp a nie od narodowosci.
Zle to zabrzmialo. Chodzilo mi raczej o fakt ze bardzo czesto ludzi nie obchodzi bo mysla nie moj kraj po co segregowac smieci? Tu jednak jest to bardzo naturalne bez wzgledu na narodowosc klase spoleczna itd.