23 kwietnia tysiąc lat temu miała miejsce Bitwa pod Clontarfem – bitwa pomiędzy irlandzkim królem Brianem Boru (który był również królem Munster) a Wikingami zjednoczonymi z wojskami Leinster.
Wojska Briana zwyciężyły, ale poniosły wysoką cenę za zwycięstwo. Sam Brian jak i jego najstarszy syn oraz wielu innych rycerzy z znakomitych, szlachetnych rodzin zginęli w tej bitwie. Jednakże, wysiłki i straty nie poszły na marne – Wikingowie zrezygnowali z przejęcia władzy nad Irlandią i dlatego uważa się że dzięki Battle of Clontarf pozbyto się Wikingów z tych ziem.
W miniony weekend, miał miejsce festiwal z tej okazji. Świętowano w parku Św. Anny w Raheny (północno wschodni Dublin), w pobliżu dzielnicy zwanej Clontarf a więc zarazem w pobliżu miejsca bitwy.
Założono wioskę Wikingów, w której można było kupić przeróżne bibeloty udające oryginalne z tamtych czasów, podejrzeć łodzie Wikingów czy jak robiono drewniane miseczki.
Punktem kulminacyjnym było odegranie bitwy (w sumie 4 razy w czasie weekendu) przez wojaków, którzy zjechali się z wielu krajów świata, między innymi Niemiec, Francji czy USA.
Były głosy, że odgrywana bitwa była do niczego bo na wstępie wiedziano dwa konie – nie było koni w prawdziwej bitwie. Bo tak naprawdę wszyscy walczący wyglądali jak Wikingowie a nie jak native Irish. Bo wojak udający walczącego Briana Boru nie powiennien nawet tam być – Brian ze względu na swój podeszły wiek nie brał czynnego udziału w bitwie a jedynie przebywał w namiocie, gdzie zresztą pewien Wiking go znalazł i zabił. Bo Wikingowie nie zakładali wiosek tylko żyli w miasteczkach 🙂
I w ogóle…
Kto by się tam tak przejmował szczegółami…było fajnie 🙂
PS. Jak ktoś zainteresowany to dajcie znać a prześlę Wam prywatne filmiki z tej bitwy 🙂
Nice, it was a great day, I really like your composite shots, a nice mix of the day 🙂
i was lucky enough to get there on Saturday. The day was glorious. Sunday wasn’t that nice.
I did Saturday as well, the weather was great. I used to be involved in re-enactment some years ago, and this was the largest show I have seen in Ireland. It was just a shame that the beer tent only opened after the public left, €1 a pint aint bad 🙂
1 euro for a pint??? The cheapest pint in Ireland ever. I suppose it’s the least they could do for the „warriors” – you know that most of them slept in the park in the tents? I’d say that Saturday’s re-enactments were the best. On Sunday they could had been still recovering from a hangover. 🙂
LOL< from previous experience you cant beat spending the weekend in a tent, your guaranteed a great sleep and the best cure for a hangover is to see a gang of crazy people running at you with spears and swords 🙂
No proszę, poszczelałabym z łuku 🙂
żeby była jasność, strzelać nie umiem 😛
się byś nauczyła….
Wikingowie wbrew pozorom (tarczom mieczom i toporom) byli świetnymi łucznikami, więc jeżeli był na tej imprezie jakiś Wiking to była to rzeczywiście okazja nauczyć się łucznictwa od kogoś kompetentnego 🙂
No właśnie, właśnie, może w przyszłym roku 🙂
Wikingowie znani byli z dobrej kondycji fizycznej a to dlatego że uprawiali prawdziwie męskie sporty http://ciekawostkihistoryczne.pl/2012/10/03/sport-u-wikingow/
PS. A nie było przypadkiem „próby topora”? Tj. rzucania toporem do tarczy, w celu uwolnienia przywiązanej do niej za warkocze niewiernej białogłowy? 😀
PS II Żeby nie było tak do końca szowinistycznie https://www.youtube.com/watch?v=sGrDHI0orKE 😉
w bitwie brały też udział kobiety, szowinistycznych zabaw nie było
czyli tradycji stało się zadość 🙂 Kobiety wikingów miały wysoki status społeczny i często uczestniczyły w bitwach
to całkiem jak w serialu 😉
No wlasnie. Strasznie bitne byly. Przynajmniej w niedziele. Czyli nic o realia epoki nie dbali. 😉
w niedzielę to nie trafiłeś z pogodą. I pewnie skacowani byli bo mieli piwo po 1 euro dzień wcześniej 😉
Wygladali wiec jak sredniowieczni wojowie powinni wygladac. 😉 co do pogody to fakt
fajna sprawa, że są entuzjaści by bitwę odtworzyć .. widać na zdjęciach, że jednak piechurzy .. no trup się słał gęsto .. a ci co polegli odpoczywali sobie na trawce :^)
odpoczywali chwilę, po czym na komendę: wszyscy powstań, wstawali, formowali nowe szyki i na nowo zaczynali walczyć 🙂
no prawie jak w grze komputerowej ma się wiele ‚żyć’ :^))
taaa, przechodzili z coraz to do wyższych poziomów 🙂
o tak na koniec jako bożyszcza niewiast ;^)
Piotrze opowiadasz tak przekonująco, że nie możesz się teraz wyprzeć, że tam byłeś 🙂
tak Kasiu na pewno w duchu 🙂
.. Austin bardzo ciepło pozdrawia Zieloną Wyspę 🙂
Zjechali sie z calej Europy. Nawet chyba Te xas uslyszalem przy prezentacji.
ale fajnie .. to mieli daleko z Teksasu … Irlandczycy są wszędzie :^)
przyznaj się Piotrze, że z Teksasu to o Tobie była mowa 😉
tak jak byłem tym wojownikiem w conversach :^)
:):) Wiedziałam!!!
;^)
w sobotę nie wyliczali Stanów tylko powiedzieli ogólnie że z USA. Chociaż niewykluczone, że było inaczej ale ja nie słuchałam bo zagapiłam się w jakiegoś pseudo Vikinga 😉
Ja uslyszaleam Texas ale kontekstu juz nie bo usilowalen oczyscic resztki wlosow z paluszkow ktore jadl moj syn siedzac mi na barana. 😉
trzeba było zostawić na potem..żeby miał co jeść i robić jak znów znów usiądzie 🙂
Co tez mialo miejsce.
Ja chętnie filmiki zobaczę 🙂 Szkoda że o tym nie wiedziałem bo na pewno bym tam był.
filmiki wysłałam na maila. A o bitwie pisałam na moim fejsie kilka dni wcześniej
Bardzo lubię wszelkie rekonstrukcje – nie tyle ze względu na edukacyjny smrodek, co możliwość przyjrzenia się poważnym facetom, którzy zmieniają się w rozentuzjazmowane dzieciaki. Ten błysk w oku na widok kawałka miecza, gorączkowe rozmowy ile kosztował szyszak, wymiana adresów krawca, który potrafi przerobić budowlaną kufajkę na średniowieczny kaftan – bezcenne!
to prawda, widać było, że panowie przednie się bawili ale też ostro walczyli. Dość dużo tarcz było ścięte na miazgę po tych bitwach 😉
Każdy by chciał być Wikingiem. Łupić wioski, porywać najlepsze laski :]
Fajne, fajne.
też przez chwilę zapragnęłam jak ich oglądałam 🙂
O, jakże chętnie bym zahaczyła o takie wydarzenie. Podobie mi się to.
było warte zahaczenia, oj było 😉
Może next year, bo teraz sezon śpiewaczy się zaczyna. Pozdro z polskiej restauracji i najazdu Wikingów:)
a może tak do Dublina w trakcie sezonu śpiewaczego???
Z jakiej polskiej restauracji pozdrawiasz.
PS. Podoba mi się Twój głos, słucham na Sound Cloudzie 😉
O Jezusie Maryjosie, jak dotarłaś do mojego sound cloud’a? 🙂 Masakra hehehe
No więc tak: teraz sezon weselny (od wczoraj w nocy, jakże miło w niedzielę kłaść się o 8:00), kończę współpracę marketingową z restauracją w Krakowie oraz maybe niedługo nowa praca, ale to się okaże, gdyż w Polsze wiadomo jak jest.
A w Dublinie się da co pośpiewać? 🙂
ma się swoje sposoby 🙂
Czy w Dublinie da się co pośpiewać? hehhehe. Nie ma chyba drugiego tak uzdolnionego muzycznie i rozśpiewanego narodu. Piękne głosy, piękna muzyka. Przybywaj, znajdziesz towarzystwo od razu 🙂
sezon spiewaczy to u Was jaki?kiedy? nie ukrywam, ze z Polszy wyjechac rekreacyjnie to troche drogawa impreza niestety jest, ja w sezonie mam tylko jeden weekend wolny miedzy 3 a 6 lipca, myslalam o Edinburgh, bo latwiej i taniej sie dostac, ale wszystko jeszcze kwestia rozkminy:) ciagle sie zastanawiam nad emigracja w sezonie zimowym od listopada, gdyz mnie ciagnie na wyspy, nie wiadomo czemu:)
Tu sie spiewa zawsze. Nie ma czegos takiego jak sezon na spiewanie 😉 Ale jesli chcialabys w ten sposob tu zarabiac to konkurencja olbrzymia 😉
no ja mysle, ze znajde towarzystwo, a jak jest z robota? etnograf spiewajacy pewnie bedzie mial slabo hehehehe muza pewnie glownie folkowa, czy sa jakies fajne coverbandy tez?
Kasia tu jest wszystko jesli chodzi o muzyke I muzyków. Nie ma takiego drugiego kraju. W kazdym niemal pubie ktos wystepuje
Dobra, przekonałaś mnie cholera. Za krótkie życie, plan jest na Edynburg, Oxford, Bristol, to może i do Dublina dotrę. Przewodniki już pokupione:) Blog się pisze, muza się słucha, przechadzam się po rynku w KRK i szukam Irlandczyków, to może mnie w końcu przyciągnie:) Jak nie robota to ta muzyka. Wszyscy się pytają czemu w tamte strony, a to właśnie o tą radochę z muzykowania chyba chodzi. I folklor, dla etnografa to gratka nie lada. A muszę się pochwalić – zakupiłam ostatnio książkę o Bidwellu, Ernest Bryll czeka na doczytanie, trzeba się merytorycznie przygotować:) Maybe listopad – jaka wtedy pogoda? Masz może cynk, kiedy warto polować na najtańsze bilety lotnicze do Dublina z Krakówka? Ryanair ostatnio nie jest zbyt hojny…
Zgadza się, że dla muzyka i etnografa w jednym Irlandia to niezły kąsek. Irlandii w listopadzie natomiast nie polecam. Chyba, że chcesz się tylko wałęsać po Dublinie ale ogólnie to nie bardzo. Jest ciemno, zimno i deszczowo. A irlandia to przede wszystkim krajobrazy i piękno natury wokół czyli poza Dublinem
bez sensu coś wpisałam bez mojego nick’a
Co tam konie, amerykanska poprawnosc polityczna nakazywalaby pewnie wprowadzic afro-irlandczyka lub azjo-irlandczyka na pole boju, oczywiscie po stronie wygranych:)
hhmmm, w zmieniającym się świecie wszystko możliwe. Pewnie za jakiś czas będzie tu i tak 🙂
Nie ukrywam, że chciał bym tam być 🙂
może za rok??? Chociaż już tak wielkie nie będzie 🙂