W ramach majowego projektu, blogerki (i Piotr – nasz jedyny Pan w klubie) należące do Klubu Polek Na Obczyźnie mają za zadanie przedstawić pięć ulubionych miejsc w kraju w którym mieszkają. Mój wpis jest dopiero drugim w ramach tego projektu, ale jeśli zainteresował Was pomysł zaglądajcie od teraz na naszą stronę aby przeczytać nowy wpis (link podany wyżej) każdego dnia. I będziemy Was tak rozpieszczać aż do końca czerwca – tyle nas bierze udział w tym projekcie.
W Irlandii są tysiące pięknych miejsc, które aż proszą się o to by dumnie wrzucić je do worka z napisem „ulubione”. Jednak przecież piękne nie jest synonim ulubionego, więc nie będę pisać o sławnych i pięknych miejscach takich jak Cliffs of Moher czy Ring of Kerry. Poza tym, uważam żeby jakieś miejsce nazwać ulubionym trzeba je nie tylko dobrze znać ale też często w nim bywać. Mając to na uwadze, usiadłam żeby zrobić swoją listę i znalazło się na niej miejsc dwanaście. Ciełam na prawo i lewo, coś raz skreślając by za chwilę odkreślać. Nie było to łatwe zadanie, ale mam nadzieję że moja lista Was zainteresuje a może też zainspiruje do wycieczek.
Moje pięc ulubionych miejsc w Irlandii (w porządku alfabetycznym):
Athlone
Miasteczko to położone w środkowej Irlandii, mniej więcej w połowie drogi pomiędzy Dublinem a Galway uwielbiam nie za ładny widok z zamku Athlone, nie za majestatyczną rzekę Shannon płynącą przez środek miasteczka, nie za liczne jeziora położone wokół, nie za najstarszy bar w Irlandii…ale za dobre dusze, które poznałam nie tak dawno temu i które tam mieszkają!
Malahide
Mieszkałam w Malahide przez kilka lat i pokochałam je już na zawsze. Za przystań jachtową, za park i ogród i zamek, za spacer wzdłuż brzegu do Portmarnock, za świetne puby a w szczególności za Duffy’s z najlepszym seafood chowderem na świecie, za plażę, za dobre restauracje z których zapachy dobrego jedzenia dopadają w kilka sekund każdego przyjezdnego, za wieże Martello, za wschody i zachody słońca, za hałas zacumowanych jachtów w przystani w wietrzną noc, za włoskich i hiszpańskich nastolatków z lokalnej szkoły językowej tłumnie zapełniających ulice w czasie wakacji, ogromne i piękne wiktoriańskie domy, za szyk, za smak wakacji na co dzień, za leniwe leżenie na trawie i plaży. Za smutki i szczęścia, które tam przeżywałam…
Phoenix Park
Jeszcze jakieś 2 lata temu nie umieściłabym parku Phoenix na mojej liście ale teraz umieszczenie go tutaj wydaje się niemal naturalne. Powodów i tym razem mam wiele: przede wszystkim bo mieszkam rzut beretem od niego, bo jest przeogromnym parkiem z widocznym z daleka Wellington Monument, pomniejszymi parkami, stawami, zameczkiem, fortem, krzyżem papieskim, ambasadą amerykańską, siedzibą prezydenta, zoo, mini kawiarenkę z pysznymi deserami, ścieżkami do spacerowania, biegania, jazdy na rowerze, zauważalnymi porami roku co czasem w Irlandii bywa trudne, oazą zieleni, czarodziejską moc dzięki której nie odczuwa się że jest się w mieście, imprezami weekendowymi i danielami. 🙂
Pub
Irlandczycy jak tłumaczą jakąś trasę, jako znaki rozpoznawcze używają nazwy pubów. Wydaje mi się oczywiste, że mieszkając w Irlandii tyle lat, puby stają się miejscem do którego chodzi się niemal tak często jak do pracy, i to że ma się kilka swoich ulubionych. Ale nie napiszę Wam o tych w centrum miasta bo częściej bywam jednak w lokalnych. W swojej okolicy mam kilka pubów ale tylko w dwóch z nich bywam dość często. Do jednego chodzę zazwyczaj w niedzielę gdy oprócz ochoty na pubowy niedzielny obiad mam też ochotę na spacer gdyż pub ten jest sympatycznie położony. Do drugiego chodzę bo ma świetną obsługę, świetne jedzenie zarówno w tygodniu jak i w weekendy, od niedawna zaczęli serwować w weekendy Irish breakfast i uwielbiam wnętrze tego pubu. Otwarta przestrzeń na dole a do tego sporo zaułków małych ni to pokoi ni to wnęk zarówno na dole jak i na górze. I ogródek piwny na zewnątrz, świetny w ciepły dzień czy letnie wieczory gdy pub uruchamia zewnętrzny bar i grill na świeżym powietrzu. Spotykam się w nim z przyjaciółmi, znajomymi z pracy mieszkającymi w okolicy oraz prowadzę tutaj wszystkich moich polskich gości 🙂 lub po prostu przychodzę się odprężyć.
Science Gallery
Pisałam o tym miejscu już wiele razy więc moi stali czytelnicy chyba nie dziwią się widząc je w mym zestawieniu ulubionych miejsc. Uwielbiam za ciekawe wystawy zmieniające się mniej więcej co kwartał i łączące sztukę z nauką i pobudzające wyobraźnię oraz motywujące do zadawania sobie rożnych pytań. I za mini sklepik z ciekawym „naukowym” asortymentem. I kafejkę z dobrą herbatą owocową oraz pizzą i deserami (prowadzoną przez Polaka Piotra Sztala, którego przy tej okazji pozdrawiam)
Zastanawiacie się co odrzuciłam? Miejsca w których nie bywam często mimo, że je uwielbiam jak na przykład wyspa Achill, bo jednak 4 godziny drogi w jedną stronę utrudnia częste wizyty i mimo, że w sumie spędziłam tam 2 tygodnie przy okazji trzech wizyt z ciężkim sercem ale jednak…wypadła z listy. Odrzucałam też te które w pewnym stopniu są do siebie podobne ale nie wiążą się z nimi osobiste emocje i sentymenty, dlatego też wybrałam np Malahide a nie Howth czy Bray lub też mój teraźniejszy lokalny pub a nie np Bruxelles w centrum czy wcześniej wspomniany Duffy’s w Malahide.
A jakie są Wasze ulubione miejsca w kraju w którym mieszkacie?
PS. Wszystkie osoby z Klubu Polek na Obczyźnie biorące udział w majowym projekcie dedykują go Stowarzyszeniu Piękne Anioły. Jeżeli spodobał Ci się mój post, możesz wesprzeć Fundację dowolną kwotą.
Więcej informacji na naszym blogu: http://klubpolek.pl/?page_id=1702 oraz http://www.piekne-anioly.org/
Jeszcze 11 dni będę tu mieszkał (Łódź, Polska), więc pozwolę sobie przedstawić listę „stąd” 🙂
Niekwestionowanym liderem zestawienia jest Las Łagiewnicki, w Łodzi będący największym kompleksem leśnym w granicach administracyjnych miasta w Europie. To miejsce znam od 5. roku życia, przez 15 lat jego część znaną jako Arturówek widziałem z okien mieszkania w bloku, w którym spędziłem dzieciństwo. Wiążą się z nim łącznie 33 lata wspomnień. Ostatnio moje stałe miejsce wypadów na rowerze i szaleństwo MTB po Parku Krajobrazowym Wzniesień Łódzkich w północnej części lasu.
Chyba tego miejsca będzie mi najbardziej brakować
Wybrzeże Bałtyku. Tak, mimo kapryśnej pogody, zimnej wody, tłumu „letników” w lipcu i sierpniu i wszystkich innych przywar. Niezmiennie, niezależnie od miejscowości, w której się znajdę, widok Bałtyku, plaży, charakterystyczny zapach i klimat – czuję to samo. Jakiś taki sentyment, wspomnienie pierwszych wakacji z rodzicami, nie wiem. Jestem tu praktycznie co roku i co roku w innej miejscowości.
Gdybym miał wskazać konkretne miejsce/miejscowość – byłoby to Pobierowo.
Pieniny. Sromowce Niżne, Dunajec i widok na Trzy Korony. Chyba jedno z najpiękniejszych miejsc w Polsce.
Pewna mała miejscowość o nazwie Mielinek obok Chodcza w województwie kujawsko-pomorskim, położona nad malutkim jeziorkiem, a składająca się z kilku gospodarstw oraz niewielkich działek położonych tuż nad tym jeziorkiem.
Bukowina Tatrzańska. Jedyna miejscowość, którą odwiedziłem z każdą dziewczyną, z którą się spotykałem (autentycznie 🙂 ), włącznie z moją obecną Szanowną Małżonką (no, z nią, a potem i z naszą córką to w sumie kilkukrotnie) 😀
PS. Nie wiem czemu, ale mój komentarz powyżej zawierał numerki przed każdym miejscem i był ładnie podzielony na akapity – a po opublikowaniu się „popsuł”
Sorki za spam 😉
jak spam, już Ci pisałam że pięknie opisane – łatwo sobie wyobrazić te miejsca tak je malowniczo a zarazem lekkim piórem opisałeś
ależ pięknie to opisałeś….załóż bloga albo pisz gościnnie u mnie 🙂 (czy Szanowna Małżonka wie że Bukowina Tatrzańska to Twoja osobista Sodoma i Gomora? żartuje!!!!)
Mam nadzieję, że znajdziesz wiele nowych ulubionych miejsc w Irlandii a te polskie przecież też mogą nimi zostać nadal. Będą zapewne nawzajem się uzupełniać oraz podkreślać swe walory. Życzę Ci tego z całego serca (no może jedynie irlandzką Bukowinę Tatrzańską sobie daruj) 😉
Ślicznie dziękuję 😀 (jeszcze w szkole podstawowej Pani od polskiego stwierdziła, że mam „lekkie pióro” 😉 – może coś mi z tego pozostało do dzisiaj 🙂 ) BTW, Szanowna Małżonka zna doskonale „znaczenie gminy Bukowina Tatrzańska w procesie dojrzewania osobnika płci męskiej” 😀
Te miejsca na pewno pozostaną i nie ulega wątpliwości, że je jeszcze kiedyś odwiedzę (choćby to miało być za 20 czy 30 lat). Bukowinę również, choć pewnie po raz kolejny z Szanowną 😉
A w Irlandii to zacznę szukać już od pierwszych dni – 16. przylatuję, więc jak będzie pogoda 17. w niedzielę – to albo Bray (od momentu, gdy przeczytałem wpis na Twoim blogu o tym miejscu i zobaczyłem zdjęcia – to jest mój numer jeden na liście), albo Dun Laoghaire (w sumie tam będę miał najbliżej, bo mam hotel zarezerwowany w Sandyford Industrial).
Szanowna Małżonka to mądra kobieta 🙂 Co do Twych planów weekendowych jesli samo Bray Head to spokojnie mozesz zrobic to i Dun Laoghire – obydwa duzo czasu nie zajma i sa na linii darta. Chyba ze pojdziesz na Bray Head, potem zejdziesz i pojdziesz do Greystones (cliff walk)
albo np taki dluzszy spacer (plus samo Dalkey, ktoremu tu miejsca nie posiwecilam bo pisalam o wedrowce wsrod morza) https://mikasia.wordpress.com/2013/07/15/spacerkiem-przy-morzu-na-poludniu-dublina/
Kurczę, Twój blog to prawdziwa kopalnia informacji – człowiek pomyśli o spacerze albo o coś zapyta, a Ty bach! wyciągasz linka jak królika z kapelusza 😀
Zobaczymy, jaka będzie pogoda, na razie widzę przelotne opady i 13 stopni, więc szału nie ma 🙂
trochę kapeluszy i królików nazbierał się przez te lata 🙂
Ty się przestaw co do pogody – 13 stopni to dobra temperatura jest. A opady też nic takiego, w życiu nie przeszkadzają 🙂 Welcome to Ireland 🙂
Piękne miejsca i cudowne zdjęcia 🙂
dziękuje i cieszę się że Ci się podobają. Zapraszam – nie mam ich na wyłączność więc się chętnie podzielę 🙂
Phenix wygląda bardzo zachęcająco.
A co do DC: Tu lubię ogród botaniczny, galerię portretów, building museum oraz park przy lotnisku, gdzie nad głowami lądują samoloty
fajnie mieć takie swoje miejsca, prawda? Wyobrażam sobie jaki ekstra musi być ten park przy lotnisku. W Dublinie jest takie miejsce – zatoczka przy drodze równoległej do pasa startowego, gdzie zawsze mnóstwo samochodów stoi i ludzie oglądają samoloty. Niektórzy z mega aparatami a jeszcze inny z radiostacjami nasłuchują wieżę kontrolną 🙂
Jestem wzruszona :*
kiss
ja też 😉 xxx
Super opisałaś, aż się chce pojechać!
dziękuję za miłe słowa. Przyjeżdżajcie jak najprędzej – zabieraj dzieciaki i męża do kraju jego przodków 🙂 Sądząc po nazwisku pewnie płynie w nim irlandzka krew 🙂 I zabiorę Was do mojego pubu 🙂
Podziwiam, że podjęłaś się tak trudnego zadania – wybrać tylko 5 miejsc …
dlatego musiałam do tego podjeść metodycznie: najpierw lista a potem twarde kryteria aby ją ciąć: miejsca w których bywam często oraz sentymentalno emocjonalnie powiązane ze mną 🙂
Malahide i Phoenix wyglądają bajecznie!
bo takie są w rzeczywistości 🙂 Zapraszam – sprawdź osobiście 🙂
Mieszkam w Dublinie krótko ale już sporo lubię 😉 – lubię Phoenix Park (mam do niego blisko), Bray (jeździłam tam do weterynarza z Myszą i bardzo polubiłam to miasteczko), pub The Patriots Inn (pierwszy pub jaki tu odwiedziłam, po prostu lubię wracać, ale Bull&Castle też lubię, te ich żeberka w sosie…ach! :-)), Howth (za Festiwal Krewetek, śliczne mariny i morze, lubię morze) i, będę nudna pewnie, moje mieszkanie tutaj – jasne, wygodne, przestronne i spokojne, na ładnym osiedlu i z Pierwszym Kotem Sąsiedzkim na murku. Mało zwiedzałam jeszcze, tak się okoliczności przyrody poukładały, ale będę nadrabiać.
🙂
nigdy nie jadalam zeberek w Bull&Castle chociaz podobno slynna z nich i ze stekow. Skoro tak chwalisz, musze kiedys w koncu sprobowac! Ciekawie czytac entuzjastyczne wypowiedzi „dublinskiej swiezynki” 🙂 Zostan taka 🙂
Kasiu, a może pokusiłabyś się o stworzenie takiej listy miejsc „must see” w Dublinie i okolicach? Taki zbiorczy wpis na blogu, mini-przewodnik – miejsce, położenie, jakaś focia na zachętę i krótki opis, np. „Fajna, piaszczysta plaża”, „IDealne na romantyczny spacer przy zachodzie słońca” – no, te klimaty 😀
BTW, jest gdzieś w Dublinie bądź przyległościach taka klasyczna, piaszczysta plaża, jak u nas nad Bałtykiem?
A pierdnac w oponki tez? 😉 A kliknij sobie w taga Dublin lub rozne inne ktore Cie interesuja .. albo w taga Portmarnock / Malahide jesli chodzi o plaze. Brittas bay tez jest fajna ale to poza dublinem. Sandymount strand tez ale raczej gdy odplyw. I jeszcze bull island I Dollymount strand ale tam bardzo wieje.
Dzięki 🙂
Właśnie się zorientowałem, że w zasadzie to jest już coś takiego, na Twoim blogu tutaj:
https://mikasia.wordpress.com/interaktywna-mapa/
🙂
W sumie dawno nie updatowalam jej, musze sie za to w koncu zabrac!
A mnie najbardziej zachwyca widoczna na jednym ze zdjęć złota irlandzka jesień. A u nas już maj… niestety:-)
te zdjecia nie sa z teraz oczywiscie 🙂 Tak, wlasnie za te zauwazalne pory roku lubie ten park (miedzy innymi) 🙂
Tak opisałaś te wszystkie miejsca, że nawet bez tych wspaniałych zdjęć, z chęcią bym je wszystkie odwiedziła 🙂
bardzo mi przyjemnie, dziękuję za miłe słowa i zapraszam w takim razie 😉
Śliczne miejsca, muszę tam zajrzeć w czerwcu 🙂
rozumiesz, że się wybierasz? Jakie masz plany i na ile dni przyjeżdżasz?
Tak, nie mamy zbyt wiele dni, więc już większość zaplanowana. Chcemy na „chwilę” zajrzeć do Irlandii Północnej, a reszta w tej „właściwej” 😉
Lubię takie zestawienia miejsc jak Twoje (i z tego cyklu), bo pokazują „prawidzwe” miesjca, nie tylko dla turystów. 🙂
Pozdrawiam
Pozostaje mi zyczyc Wam udanego pobytu na Zielonej. I nawet jesli pogody zabraknie I nici z pieknych widokow to pamietajcie ze bogactwem wyspy sa przede wszystkim ludzie. Zagadujcie do nich, pytajcie o droge itp a zobaczycie ile ciekawych wspomnien przywieziecie z powrotem 😉
Dzięki za radę!!!
I trzymam kciuki za pogodę… 😀
Oj, chyba pojadę naocznie zobaczyć, bo wybieram się od dawna, tak pieknie opisane 🙂
koniecznie! Daleko nie jest 😉
Fajnie ale niema to jak w Polsce !
Nie bardzo rozumiem co autor ma na mysli I jaki jest cel tego komentarza?
Przepraszam że cię uraziłem Po prostu w Polsce jest fajnie … itd.
Nie uraziles, nie ma za co przepraszac. Po prostu w Irlandii jest fajnie..itd. Podejrzewam ze podobnie jest w Niemczech, Szwecji I wielu innych krajach.
Zgadza się teraz mi to właśnie dało do myślenia i uświadomiłaś mi to Dzięki
Niestety miałem okazję odwiedzić tylko Dublin dwa razy, do tej pory ale zakochałem się od razu. 🙂
mowisz tylko a ja mowie AZ dwa razy! Swietnie! Rozumiem ze Ci sie spodobal? Czy bylo cos co Ci zaskoczylo lub szczegolnie zapamietales?
Hmm, po za pięknem w okół, to ludzie. Stanęliśmy na chwilę, zawieszając oko na mapce aby zerknąć, czy w drodze powrotnej możemy jeszcze coś fajnego zobaczyć.. Trzy przechodzące kolejno osoby zapytały, czy wszystko okej i czy nie potrzebujemy pomocy. Każda z osobna! To było piękne, wczuli się w zagubionych turystów, tylko na nas zerkając. Miłe i to bardzo. Ceny mi się nie podobają! 😛
Aha no i ryby, że jest tam ich w bród! Lubię łowić.
wbrew pozorom, sami Irlandczycy tak bardzi ryb nie robia i poza slawetnymi fish and chips nie sa tez i ryb specjlanymi koneserami ani wielbicielami.
Ale tak, jak sie gdzies ktos pojawia z mapa to zaraz pomagaja i to nawet nie dlatego ze sie wczuwaja w zagubionego turyste ale po prostu z checi pomocy.
Ceny sie nikomu nie podobaja, mieszkanocom tez nie 😉
Piękne miejsca, jak już kiedyś wybiorę się do Irlandii z pewnością odwiedzę. Choć wtedy w ogóle twój blog będzie mi pewnie za przewodnik robił 😉
bardzo proszę używać blog za przewodnik 🙂 I daj znać jak już się w końcu zbierzesz i wybierzesz 😉
koniecznie dam znać 🙂
Dziekuje Ci za tego bloga! Jestem tu od niedawna, nie znam miasta.. a tu wyczytalam tyle fantastycznych informacji! Pozdrawiam serdecznie.
Cieszę się, że Ci pomógł. Powodzenia w Dublinie 🙂