Spieszę się. Mam mało czasu a chcę przejść się dłuższym szlakiem, tym 9,5-kilometrowym. Chwilę waham się, zanim wjadę na wąski most. Zastanawiam się, z którego powodu waham się bardziej. Czy dlatego że jest wąski, czy dlatego że wznosi się pośrodku tak, że nie widać czy jest na nim już jakiś inny samochód jadący z naprzeciwka, czy może dlatego, iż jego dość poważny wiek mnie onieśmiela?
W opisie miejsca przeczytałam, że ludzie parkują przy kościele, więc jednak przejeżdżam przez most. Następnie w samochodzie przebieram się w ubrania bardziej odpowiednie na spacer. Dziwię się, że Clara to wieś z nazwą. Ma może trzy domy. I do tego dość duży kościół z równo przyciętym, niespodziewanie o tej porze roku soczystym, zielonym trawnikiem. Podziwiam domek położony tuż obok — Bridge Cottage, a szczególnie jego ogródek na brzegu rzeki znajdujący się po drugiej stronie drogi.
Jestem w lesie Clare Vale w hrabstwie Wicklow. Dzięki temu, że jest państwowy, a nie prywatny, przeżył wiele lat i obecnie też nie grozi mu wycięcie. Gdy około 13 tysięcy lat temu stopniały ostatnie lody w Irlandii, sosny, dęby i wiązy zaczęły porastać Irlandię na dobre. Obumierały i wyrastały kolejne i tak przez wiele lat, człowiek drzewom nie przeszkadzał. Teraz jestem w tym czarodziejskim lesie. Rzeka Avanmore podkreśla jego urok.
Czytałam, żeby zwracać uwagę na oznaczenia, bo inaczej można niebieski szlak przejść dwa razy. Wypatruję więc ostrożnie wskazówek oraz wpatruję się na wszelki wypadek w kompas. To, że nie przechodzę szlaku dwa razy, przede wszystkim zawdzięczam jednak jakieś dobrej duszy, która pod znakiem z niebieską strzałką dorysowała jeszcze jedną strzałkę w przeciwnym kierunku oraz napisała przy niej: kościół / parking. Oraz temu, że rozglądam się czujnie, bo według swoich pomiarów przeszłam już ponad 9 kilometrów, więc zakończenie musi gdzieś być w pobliżu. Gdyby nie to wszystko, zrobiłabym tę trasę nie tylko dwa razy, ale pewnie i kilkanaście. Może nadal bym tam zresztą chodziła, zamiast pisać.
Czytałam, że spacer tutaj najpiękniejszy jest jesienią, gdy liście mienią się kolorowymi barwami. Mimo że w mieście jesień w pełni a wiatr coraz częściej zawiewa żółte liście na moją wycieraczkę, tutaj jesień dopiero się zaczyna. Jednak okazuje się to nie ważne, bo i tak jest pięknie. Cieszą mnie rozłożyste i wysokie dęby i sosny. Jest ostrokrzew, brzozy, leszczyna i wierzby. Na dokładkę kwiaty i krzewy leśne, których nazw nie znam. Wisienką na torcie są pokłady miękkiego mchu i porostów, które tak dobrze pamiętam z polskich lasów, z czasów dzieciństwa, kiedy na wakacjach odwiedzałam ciocię mieszkająca w pobliżu lasów i z której rodziną chodziłam na jagody.
Czytałam też, że miejsce jest ciche i spokojne i że mogę nie spotkać żywej duszy na całej trasie. To wszystko się zgadza, do tego stopnia, że zaczynam się zastanawiać czy powinnam się bać.
Wychodzę z lasów szczęśliwa, że zdążyłam przejść o czasie. Wsiadając do samochodu, przyglądam się rozgadanym i głośnym osobom z aparatami fotograficznymi. Odjeżdżając, zastanawiam się, skąd się tu wzięli, ale przede wszystkim nad tym, jak to jest być Amerykanką, przyjeżdżającą w takie odludne, dalekie i piękne miejsce w Wicklow, po to, by usiąść na kocu na przykościelnym trawniku oznajmując, że było warto tu przyjechać. Robić fotografie mostu i swych butów, nie zwracając uwagi na to, że, tuż obok za zakrętem i trochę pod górę, czeka taaaaaaaakie piękne miejsce. Może i dobrze — będzie go więcej dla mnie.
W drodze powrotnej zachwycam się przez jakiś czas wąskimi drogami spowitymi tunelami krzewów i drzew. Podziwiam ich naturalną artystyczną scenografię. Zamyślam się też całkiem przyziemnie i poważnie nad techniką ich wykonania, jak je cięto, jakich maszyn użyto. A potem ni z tego, ni z owego znajduję się na autostradzie, potem w domu z kubkiem herbaty w rękach. Zastanawiam się, czy mi się te kilka skradzionych codzienności godzin śniło?
Jesień..
Fajnie że są, choć może nie tak piękne jak w Polsce. Pozdrawiam bardzo serdecznie. Piotr
oj polemizowałabym 🙂
Ej, no nie gadaj… 🙂 Nasze polskie są ładniejsze…. 🙂
Ej, no nie gadaj ze oczekujesz, ze zmienie zdanie dla Ciebie 😉
Wspaniały las i pięknie go na zdjęciach pokazałaś 🙂
tak, czarodziejski i taki niesamowity w swym spokoju 🙂
Jak pięknie! ❤
zapraszam! 🙂
A co to za strona, bo mi się nie otwiera, jak trzeba, tylko dużo bezsensownego tekstu wyskakuje? 🙂
Nie podalam zadnej strony ? 😦
Hmm, a przed tym poprzednim komentarzem wyświetla mi się taki link: https://polldaddy.com/js/rating/rating.js ???
Dziwne. To nie moje tylko wordpress wrzuca tak czasem jak sie sprawdza przez komorke.
Aaa, no tak, jakieś dziwne algorytmy pewnie się poplątały 🙂
Ale soczyście!
dokładnie! Myślałam, że o tej porze roku będzie mniej zielono 🙂
Droga „wycięta” w zieleni po prostu bajkowa! Pełen relaks
dlatego też nie wiedziałam kiedy te 10 km minęło 🙂
Cudowne zdjęcia 🙂
Jolu w rzeczywistości jeszcze piękniej. Może się skusisz? 🙂
Bez dwóch zdań, taka jesień to nawet w Irlandii jest piękna, hahaha
Nawet! 😉
Ale tam super:)
Pięknie. Gratuluję fotek. I dziękuję za motywację, dzięki Tobie dziś poszedłem do lasu i napawałem się widokiem jesieni.
ależ wspaniały komentarz! Wiedzieć, że się kogoś zmotywowało do rzeczy pięknych 🙂 Cieszę się bardzo! Pozdrawiam serdecznie
Fajny irolski las…faktycznnie wreszcie magiczne klimaty. Swietne to podsumowanie Amerykanki haha.
Nie badzmy Amerykanka ani Amerykankiem… 😉
Serrrdecznie z kraju serrra.
Preferuje słowo „irlandzki” bo „irolski” ma wydźwięk negatywny i używany jest przez polskich ksenofobów. Chyba się do nich nie zaliczasz? 🙂 Również pozdrawiam