Każdy turysta, który przyjeżdża do Irlandii, staje twarzą w twarz z problemem wymowy irlandzkich imion i nazw. Należy podkreślić, że nie ma to najmniejszego znaczenia, czy ojczystym i pierwszym językiem turysty jest język angielski, czy też nie. Jak się często okazuje, a raczej słyszy, problem ten nie dotyczy jedynie turystów. Jest wielu obcokrajowców, którzy pomimo mieszkania wielu lat w Irlandii, nie potrafią wymówić poprawnie tutejszych nazw.
Pozwolicie więc, że dziś przedstawię Wam kilka nazw, z którymi spotkacie się w Dublinie bądź poza nim i podpowiem, jak się je wymawia.
- Dún Laoghaire. Zacznę mocno z przytupem. To nazwa dublińskiej wioski portowej, która swego czasu (nazwa nie wioska), mi samej przysporzyła nieco problemu. Jakieś dwa tygodnie po przyjeździe do Irlandii, znajomi zaprosili mnie do siebie na wizytę. Miałam tylko dojechać do nich kolejką miejską i wysiąść na ich przystanku o tej samej nazwie, czyli Dún Laoghaire. Naszukałam się na mapie, aż się poddałam. Kupując bilet w okienku, wymówiłam nazwę poprawnie, bo ją sobie zapisałam na podstawie słuchu. Następnie poprosiłam pana, aby mi wskazał na mapie, gdzie dokładnie znajduje się to miejsce. Widząc pisownię, nieco zgłupiałam. Jak Wy wypowiedzielibyście Dún Laoghaire? Oczywiście, że tak jak należy, czyli Dan Liiry (Done Leery).
.
- Athenry – to miejscowość w hrabstwie Galway rozsławiona dzięki piosence Fields of Athenry. Jest to ulubiona piosenka irlandzkich kibiców, niezależnie komu kibicują i jakiej dyscyplinie sportowej. Mimo że piosenka opowiada o czasach Wielkiego Głodu, jest relatywnie nowa, bo z lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Dlaczego akurat ta piosenka to pieśń kibiców? Z pewnością chodzi o jej głębsze znaczenie. Nie ważne jak jest źle, jak biednie i w jaki desperacji, duch irlandzkiego narodu jest nie do zniszczenia. Ponadto, piosenka miała wszelkie atrybuty, aby zostać popularna – dobrze się ja śpiewa, brzmi jak dawna ballada i nie trzeba mieć operowego głosu aby ją dobrze wykonać – śpiewać każdy może. Wróćmy jednak do nazwy miejscowości. Athenry nie wymawia się tak, jak się Wam może wydawać patrząc na to słowo, ale wymawia się mniej więcej jak Afenraj
….
- Qauy – to słowo nie ma innej wymowy irlandzkiej niż jego podstawowa angielska, ale myślę że warto je przypomnieć, gdyż dość często rodacy mają z nim problem. Podstawowe znaczenie słowa to nadbrzeże. W Dublinie lub Cork, główne ulice ciągnące się przy rzece w centrum miast mają taką nazwę i jedynie pierwszy człon nazwy zmienia się co kilka przecznic. I tak mamy np. Usher’s Quay, Merchant’s Quay, Essex Quay, Wellington Quay, Crampton Quay, Aston Quay itp itd. W skrócie mówimy po prostu Quays – w szczególności, gdy podajemy komuś drogę, mówiąc że ma dojść do Quays lub też, żeby omijał Quays, bo są zawsze zakorkowane. Z jakiegoś powodu słyszę często Polaków wymawiających to słowo w dziwny sposób, coś w stylu kłej. A to krótkie i proste słowo w wymowie jest, czyli ki tak jak w słowie klucz: key. W liczbie mnogiej wymówimy to słowo: kiz (z długim dźwiękiem i oczywiście).
- Przenosimy się teraz do malowniczego Cork, w którym aż roi się od językowych pułapek. Myślę, jednak że warto wspomnieć nazwy dwóch miejscowości często polecanych turystom. Są to Cobh oraz Youghal. Tą pierwszą wymawiamy w pzrybliżeniu jak Kow a tą drugą Jol.
.
- W środkowej Irlandii znajduje się hrabstwo, którego nazwa może też trochę zbić Was z tropu. Chodzi o Laois. Żeby jeszcze bardziej Was skonfundować, jego stolica nazywa się Portlaoise. Nazwy te wymawiamy odpowiednio: Lisz oraz Portlisz. Gotowi na wisienkę na torcie? Jak Wam się poszczęści, to usłyszycie jak niektórzy Irlandczycy mówią Portliśa.
,
- Pewna duża dzielnica na południowych obrzeżach Dublina cieszy się, dyplomatycznie mówiąc barwną sławą. Ma dzielnice lepsze i gorsze, ale jakby nie patrzeć, nie jest zbyt pożądanym adresem. Tak się składa, że mieszka tam też sporo rodaków. Dzielnica ta nazywa się Tallaght a żartobliwie Tallafornia. Rodacy często tę nazwę wymawiają błędnie, mówiąc Talah. Poprawnie jednak wymawia się Tala – o wiele mniej skomplikowane niż pisownia.
- Podobnie jak w Tallaght, sporo Polaków mieszka w miejscowości Gorey w hrabstwie Wexford. (zresztą, nie ma już chyba żadnej miejscowości w Irlandii bez naszych). Od pewnych Polaków usłyszałam, że mieszkają w Gorej i głowiłam się gdzie to jest, dopóki nie doszłam do tego, że mówią o Gori – bo taka jest poprawna wymowa. Po czym to oni zaczęli się głowić..
- Jak już tak Was wożę w te i we wte po Irlandii, dajcie się zaprosić do hrabstwa Tipperary. Już raz Was tam kiedyś zresztą zabrałam – do miejsca, gdzie byłam panią samą na zamku. I tu kolejne małe zaskoczenie, nazwę miejscowości i zamku Cahir wymawiamy Ker tak jak słowo care.
Im więcej o tym myślę, tym więcej przykładów przychodzi mi do głowy i istnieje obawa, że powstanie z tego niekończący się wpis. Pytajcie zawsze tubylców, powtarzajcie za nimi i nie zginiecie. Ja się przyzwyczaiłam już do tego, że wymowa tutejszych nazw mnie nieustannie zaskakuje. Te niespodziewane wymowy, wynikają częściowo z historii Irlandii. Dzisiejsze nazwy miejscowości to zangielszczone nazwy irlandzkie, dlatego nie wymawia się je tak, jakby chciało się intuicyjnie po angielsku, ale bardziej odwołując się do ich irlandzkiej wymowy. Podróżując po Irlandii lokalnymi środkami transportu, zapoznajcie się z ich irlandzkimi nazwami, bo takie są używane w zapowiedziach przez megafon lub już w samym pociągu. Czyli jadąc pociągiem, korzystacie z Iarnród Éireann (enrod eren), a autobusem z Bus Éireann (bus eren). Nie martwcie się – w razie kłopotów poproście o pomoc policję. Ups, wiecie jak nazywa się tutejsza policja? To nie jest police, tylko Garda (wymowa: garda) lub Gardai (czyli liczba mnoga, wymowa gardi). Nie będę Was zamęczać pełną nazwą. A może jednak? Żebyście wiedzieli? An Garda Síochána.
Jeśli macie ochotę poczytać co nieco na temat irlandzkich imion, przeczytajcie punkt 10 tego wpisu.
A teraz Wasza kolej. Macie jakieś śmieszne wspomnienia z lokalnymi nazwami miejscowości?
Oj oj nie raz sobie język łamałam Hahaha.
zawsze coś nowego do łamania języka się tu znajdzie 🙂
Super wpis, dzięki.
Ze wszystkimi wspomnianymi słowami miałam problem z wymową.
Dobra jesteś 🙂
fajnie, że Ci się podoba. Tutaj cały czas się człowiek uczy wymowy – jak nie imion to miejsc. I gdy już myśli, że nic go nie zaskoczy, nagle bach!! I wielka niespodzianka. 🙂
Portliśa? 😀 To u mnie. 😉
no tak, rzeczywiście 🙂
jeszcze piwo „Lon Dubh”
ze mnie piwosz cienki. Jak się to wymawia? Lon Daw?
no jakoś tak 😉
Jest taka fajna książka Gastona Dorrena „Lingo: Around Europe in Sixty Languages” i jego opis logiki, a raczej jej braku, wymowy gaelickich nazw jest przekomiczny 🙂 Dochodzi ogólnie do wniosku, że jeżeli człowiek nie urodził się w tej kulturze, to nigdy nie nauczy się tego języka, bo w nim po prostu trzeba dorastać i go czuć 🙂 Ja uwielbiam słuchać wiadomości w irlandzkim radiu, i wyłapywać słowa, które rozumiem – jak na przykład Angela Merkel albo Donald Trump, bo nic innego wyłapać się nie da 😀 Ale to wszystko tak ładnie brzmi! Wymowa Dún Laoghaire też była dla mnie zaskoczeniem, a z innych irlandzkich słów zawsze powala mnie Taoiseach 😀
Mnie tez Taoiseach powala 😉 Jak nickname jakiegos rapera T-Shock 😉
haha, ja właśnie tak sobie w głowie literowałam Taoiseach, jak ten Twój raper – T-Shock. Taki był mój sposób na zapamiętanie wymowy.
Jak jest nazwa typowo irlandzka to się od razu poddaję, tak samo jak z nieznanymi mi imionami jak np Conchobhar czy Feardorcha. Pytam tubylców – o ile sami wiedzą. 🙂 Myk jest z nazwami niby angielskimi, ale wymawianymi bardziej pod irlandzki niż angielski. Ja długo się nie napawałam triumfem, że niby wiem kto to Taoiseach, bo zaraz po nim usłyszałam o Tánaiste 🙂
Hahaha! No tak, z irlandzkim nie wygrasz, pamiętam moje zdziwienie wiele lat temu, gdy dowiedziałam się, jak się wymawia imiona Siobhán czy Aoife! 😀 Ale cieszy mnie, że ten język nadal żyje, a walijski to wręcz przeżywa renesans, i dobrze. To przecież nieodłączna część kultury tych narodów 🙂
Tu jest swietny skecz o wymowie i pisowni irlandzkich imion https://www.youtube.com/watch?v=OcLOKQOpj7U
Hahahaha, boskie! 😀
świetny!
Mnie tez fascynuja jezyki, szczegolnie te, ktore sie utrzymały pomimo „nadzoru” innych wiekszych. Gdy mieszkalam w Langwedocji, sluchalam radia po oksytansku. Tez wylapywalam rozne slowa, taki zlepek jezykow, ale zdecydowanie wiecej rozumialam niz nazwiska politykow. W Bretanii natomiast tez krotko mieszkalam i tam niektorzy mowili po bretonsku czyli jakby celtycku. W radiu co nieco sie rozumialo.
Pozdrowienia.
podziwiam za zapał poznawania mało popularnych i używanych języków. Irlandzki jest niemal martwy mimo, że uczony w szkole. Jednak używany każdego dnia w rozmowach jest przez jakieś 4% mieszkańców.
Graiguenamanagh kolo Kilkenny. Za cholere tego nie wymowie i nawet moj chlopak Irlandczyk ma problemy 😉 Newtown Mount Kennedy z kolei wymawia sie niby latwo ale jezyk sie i tak placze. A jeszcze wspomne o Kenmare – wymawialam zawsze Kenmar z akcentem na ostatnia sylabe, a tu sie mowi Kenmir…
jeśli chodzi o dziwne nazwy to mnie śmieszy bardzo wioska o nazwie Termonfeckin. Wiem, prostacki humor ale nic na to nie poradzę. I jeszcze typowo dziwne nazwy w Cork jak Skibbereen czy Ballincollig. Brzmią dla mnie jakby ktoś sobie żartował.
Ja mieszkam w Dun Laoghaire, ktore moj gps wymawia „dun lejza” 😊
chyba mamy tego samego gpsa 🙂 Ja używam tego na komórce. Póki mówiąca pani miała taki w miarę neutralny akcent, wymawiała tutejsze nazwy ulic czy miejscowości w miarę poprawnie. Odkąd jednak (po jakimś tam update) pani ma mocny amerykański akcent, słuchać jej nie można. Tak zniekształca nazwy, że kompletnie nie wiem o co jej chodzi. Z tego powodu już ją wyciszam i tylko patrzę gdzie mam jechać, a nie słucham. 🙂
Ciekawy wpis! Gdy pierwszy raz mialem szybko powiedziec Iarnród Éireann to pomyslalem, ze to jakis zart.
W Roscommon jest Loughnaneane Park & Playground -Lonanananane Park 😉
Bo to jest jakis żart, czyż nie? 🙂
Powiedz mi że z tym Lonanananane Park to tym razem Ty żartujesz? Aż kusi, żeby tam pojechać, po to tylko żeby zapytac jakiegoś tubylca o drogę do Lonanananane Park 🙂
Uhm, zartowalem ale jakkolwiek to sie nie wymawia w glowie mam tylko taka wymowe 😉
ps. Odnosnie wpisu to jest jeszcze miasteczko Knock (najmniejsze miasto na swiecie z wlasnym lotniskiem?) – bardzo wielu rodakow wymawia to jako ‚knok’ a poprawie jest chyba ‚nok’.
Serio??? Myślałam, że słowo knock, wszyscy wiedzą jak wymawiać – choćby dzięki piosence Knocking on Heaven’s Door 🙂 A co do samego Knock, to byłam tam i ja. Co prawda na ślubie koleżanki, ale nie obyło się bez pobrania tamtejszej świętej wody przez jedną z moich znajomych. Knock dla Irlandczyków, to coś jak dla Polaków Jasna Góra.
Nie wszyscy. Pewnie myslisz, ze Galway tez wszyscy znaja wymowe bo jest piosenka? Nic bardziej mylnego 🙂
takie ekstrema to nie na moje słabe nerwy! 🙂
Rzeczywiście te nazwy przyprawiają o zawrót głowy. Sam pamiętam jak 10 lat temu byłem na zbieraniu jabłek przez 1 miesiąc koło miejscowości Balbriggan. Na prawdę miałem stresa, żeby się dogadać z właściciielką gdzie mam dojechać.
a potem już szło lepiej?