Piękne lato mamy w Irlandii i aż się chce spacerować, podziwiać i robić zdjęcia. A najlepiej z jakiejś wysokiej wieży widokowej, tylko co tu zrobić skoro takowej brak w Dublinie? Na Spire się nie wdrapiecie, ale za to możecie dostać się w kilka innych miejsc, z których widok Was zachwyci, a Dublin rozkocha na całego.
Gravity Bar
Zacznijmy od centrum Dublina. Aby dostać się w to miejsce, trzeba najpierw wydać pieniądze. Jak najbardziej warto, gdyż Guinnessa a na koniec dostaniecie jego kufel do wypicia. Oczywiście pijecie w miejscu z wiodokiem. Zapraszam was do muzeum Guinness Storehouse a w nim do baru widokowego zwanego Gravity Bar. Umieszczony na samym szczycie budynku, zwany również „head of the pint” nawiązując do białej pianki zwiekczającej porządnie nalany kufel Guinnessa.
Howth Summit
Półwysep Howth nęci na wiele sposobów. Port rybacki ze świeżymi rybami, dobre restauracje i kafejki, Muzeum Transportu, Zamek oraz klify. Proponuję tym razem jednak wspinaczkę na szczyt Howth tzw. Howth Summit. Roztacza się stamtąd piękny widok na dalekie centrum Dublina. Zobaczycie również wyraźnie kształt półwyspu oraz miejsce, w którym łączy się z resztą lądu.
Killiney Hill
Romantyczne widoki na Dublin, plażę oraz na położoną na linii brzegowej kolejkę DARTa urzekły między innymi Enyę i Bono, którzy tu mają swoje domy. (z tym że ten ostatni większość czasu mieszka w Nowym Yorku, w Dublinie pojawiając się bardzo rzadko). Spacer po zielonym wzgórzu Killaney to jedna z lepszych i darmowych przyjemoności, jakie oferuje stolica.
Hell Fire Club
Jednym ze szczytów Dublin Mountains jest 383- metrowa górka zwana Mount Pelier. Na jej szczycie wznosi się ruinka dawnego domu łowieckiego zbudowanego około 1725 roku przez Williama Connolly. Domek nazwę swą wziął od nazwy wzgórza. Kiedyś na szczycie wzgórza znajdował się prehistoryczny grób korytarzowy. Pozostało po nim kilka kamieni, gdyż większość została zabrana, aby wybudować właśnie domek myśliwski. Krótko po skończeniu budowy Montpellier Hill w trakcie burzy silny wiatr zwiał dach. Okoliczni mieszkańcy stwierdzili, że to sprawka Szatana, który w ten sposób chciał dać nauczkę za zniszczenia grobu korytarzowego. Od tego momentu uważa się, że siły nadprzyrodzone wzięły wzgórze Montpelier w swoje władanie i od czasu do czasu dają o sobie znać. Dlatego też, gdy członkowie irlandzkiego HellFire Club obrali sobie domek myśliwski na miejsce spotkań, reputacja miejsca się tylko pogarszała, wzbogacona o legendy o okultyzmie i satanizmie. Z czasem, ruiny domku myśliwskiego przestano określać nazwą Montpelier a zaczęto o nich mówić HellFire Club i tak pozostało po dziś dzień. Ze wzgórza rozciąga się przepiękny widok na Dublin.
Bray Head
Jeśli jeszcze nie weszliście na Bray Head, to musicie czym prędzej nadrobić to przeoczenie. Do Bray dojedziecie pociągiem z centrum Dublina, a ścieżka prowadząca na szczyt rozpoczyna się w niedalekije odległości od stacji DARTa. Tutaj zobaczycie oczywiście samo Bray, ale w oddali również i Dublin. I właśnie stojąc na szczycie Bray Head, zrozumiecie, dlaczego Dublińczycy często traktują Bray jak część swojego miasta, całkowicie ignorując to, że leży nie tylko poza jego granicami, ale też w innym hrabstwie.
Croke Park
Jedną z atrakcji stadionu Croke Park jest wycieczka Etihad Skyline Tour czyli spacerek po jego dachu. Oczywiście tylko dla tych, którzy nie mają lęku wysokości ,gdyż wjeżdża się na wysokość mniej więcej 17 pięter. Warunkiem skorzystania z tej atrakcji jest tak naprawdę pogoda. Podczas silnych wiatrów czy deszczu wysokościowy spacer jest odwoływany. Gdy pogoda jest sprzyjająca, płacimy 25 euro i…najpierw bierzemy udział w pogadance na temat bezpieczeństwa. Dostajemy specjalne pasy, którymi przypinamy się do wewnętrznej balustrady i możemy podziwiać panoramę Dublina oraz zatrzymać się na dłużej na zrobienie fotek na 5 tarasach widokowych.
PS. Ja mam lęk wysokości.
Convention Centre
Budynek Convention Centre położony jest przy ujściu rzeki Liffey. Rozpoznacie go łatwo dzięki nietypowemu kształtowi. Mój przyjaciel, zwiedzający Dublin po raz pierwszy kilka tygodni temu, określił go żartobliwie mianem przewracającej się puszki. Do budynku dostaniecie się uczestnicząc, w którymś z licznie tu odbywających się sympozjów, konferencji czy targów branżowych. Spodoba Wam się widok z wyższych pięter na rzekę Liffey. Może uda Wam się wymknąć na najwyższe piętro i stamtąd podziwiać nie tylko panoramę Dublina, ale i też wyraźnie rysujących się w oddali szczytów Gór Dublińskich.
Miaszkałem w pobliżu Killiney dość długo i dałbym sobie obciąć {cenzura}, że nie ma tam żadnego „a” w nazwie.
Pozdrawiam zza blogowej miedzy!
Sie nudzisz w zyciu wyraznie.
Dolozyli „a” jak kryzys sie skonczyl.
Bardzo pięknie i zielono. W muzeum Guinness’a byłam i przyznaję, że najbardziej podobało mi się gdy już dotarłam na samą górę ;-P I jeszcze ten podpis – i myśl, że nie miał pojęcia podpisując,że zapewnia rodzinie dobrobyt po wieki wieków amen i jeszcze o piankę piwną dalej
racja, a może z niego taki wizjoner był? 🙂
Z pewnością. Wielu jest takich, telefony, internet za darmo, samoloty i wiele innych – to wszystko zasługa wizjonerów 🙂
A Sugar Loaf ..? 🙂
stamtąd nie widzę.