Jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia skończyłam blogowy fejsbukowy cykl „najlepszy pub w hrabstwie na grudniowe spotkania przy kominku”. Zabierałam Was do pubów w każdym hrabstwie w kolejności alfabetycznej. Następnie na blogu przedstawiałam je Wam ponownie, ale tym razem pogrupowane według prowincji, których w Irlandii jest cztery. Poprzednie trzy opublikowane wpisy traktowały o pubach w prownicjach Connacht , Ulster oraz Munster . Dziś czas na ostatnią prowincję, tym bardziej, że to ostatni dzień grudnia. Leinster to prowincja w któtrej sama mieszkam, a jej hrabstwa to: Carlow, Dublin, Kildare, Kilkenny, Laois, Longford, Louth, Meath, Offaly, Westmeath, Wexford oraz Wicklow. Jest więc to największa prowincja pod względem ilości hrabstw oraz liczby mieszkańców.
Podliczyliście i myślicie teraz, że przedstawiałam 12 pubów czyli tyle ile hrabstw? To mam dla Was pewną niespodziankę.
Carlow
Najprzytulniejszym loklanym pubem na spotkania w okresie świąt ogłaszam Osborne’s Bar w miejscowości Rathanna. Położony u podnóza Mount Leinster, odnowiony Osborne’s Bar ma w sobie sporo czaru i wiktoriański wystrój. Dodatkowo oferuje różne słodkości dla dzieci tak jak w starodawnym sklepie z cukierkami. Przenieście się w czasie, tylko sprawdzcie uprzednio godziny otwarcia, gdyż nie jest czynny każdego dnia.
Dublin – hrabstwo
Jak tu wybrać jeden pub w najbardziej zaludnionym hrabstwie? Przyznajcie sami, że się nie da. Jest na to jednak sposób – teraz przeczytajcie o najlepszym pubie w hrabstwie Dublin.
Johnnie Foxs Pub (Official FB Page) to najwyżej położony pub w Irlandii, ale również jeden z najstarszych pubów. Kiedyś było to gospodarstwo rolne i do dziś wokół pubu stoją stare maszyny rolnicze, a część pomieszczeń pubu ma nazwy rodem z rolniczej zagrody, np. część jadalna nazywa się „pig house”. Pub położony jest w miejscowości Glencullen, oddalonej mniej więcej 20 minut jazdy od Dublina. Jeśli nie macie samochodu, możecie skorzystać z busiku, który jedzie z centrum Dublina i dowozi do pubu. Menu kulinarne to przede wszystkim ryby. Ponadto w pubie można posłuchać muzyki na żywo bądź też obejrzeć irlandzkie tańce – ale na to trzeba już wykupić bilet. Jedzenie jest wyśmienite, tak samo jak Guinness, ale to co tak naprawdę przyciąga do pubu to jego wystrój i atmosfera. Pub składa się z kilku różnych pomieszczeń/pokoi co sprawia że jest trochę jak w labiryncie. Miejsce szczyci się odwiedzinami wielkich osobistości, różnych prezydentów, premierów, ambasadorów itp, a na ścianach wiszą zdjęcia z ich odwiedzin (z tych bliższych nam geograficznie to m.in. Aleksander Kwaśniewskie, Jerzy Buzek czy Vaclav Havel). Pub chwali się również tym, że Daniel O’Connell (bojownik o wolność Irlandii – ten sam któremu poświęcona jest ulica i most oraz pomnik w Dublinie) był w nim swego czasu regularnym klientem. Nie dajcie się namawiać i spieszcie do pubu – tylko zarezerwujcie uprzednio stolik.
Dublin – centrum miasta
Ci z Was, którzy mieszkają w Dublinie, dobrze wiedzą, że jest tu setki świetnych pubów – pewnie nie ma nikogo na świecie, kto byłby w nich wszystkich. O tak wielu pubach z chęcią bym Wam napisała i Wam poleciła, ale ma być jeden. Wbrew pozorom, wybór tego jednego przyszedł mi łatwo – bo przypomniałam sobie, że w okolicach Bożego Narodzenia, bywam w nim często, wpada się tam na jedno piwo z ludźmi z pracy, albo na dłuższą nasiadówkę ze znajomymi czy przyjaciółmi.
Sąsiadami pubu są Molly Malone, Trinity College i Grafton Street. Wystrój wiktoriański, dobre jedzenie, kominek i małe zakątki, pokoiki, miejsca głośniejsze i cichsze – znajdziecie to co Wam najbardziej pasuje. Jeszcze nie domyśliliście się, o jakim pubie mówię? Oczywiście O’Neills przy Suffolk Street. Lubicie w okresie światecznym?
Dublin – miasto
Zapraszałam Was do pubu w hrabstwie, potem w centrum, a teraz w mieście, czyli najlepszy dubliński pub „świąteczny” poza centrum. Te osoby, które mnie znają lub często czytają, bez problemu domyślą się, który teraz pub polecę, gdyż co jakiś czas go wspominam. Nie ma innej możliwości, Panie i Panowie, jedyny w swoim rodzaju, założony w 1651 roku pub – The Hole In The Wall. Ten pub ma chyba najwięcej dekoracji świątecznych z wszystkich pubów jakie kiedykolwiek widzieliście, ale wciąż potrafi się powstrzymać od kiczu. Udekorowanie go trwa około dwóch tygodni, dlatego zazwyczaj zaczynają w początkach listopada.
Pub zwał sie kiedyś Blackhorse Tavern, teraz znajduje się przy Blackhorse Avenue, a dziura w ścianie z jego nazywy dotyczy dosłwonie dziury w ścianie…. która tuż obok pubu prowadzi do Phoenix Park. Jakieś ponad 200 lat temu, stacjonujący w parku brytyjscy żołnierze, nie mogli wyjść na piwo…..ale mogli dostać je przez dziurę. Nie wiem czy to ta sama, ale anegdota przednia. Ponadto, Sean T. O’Kelly, który był prezydentem Irlandii w latach 50tych ubiegłego wieku, lubiał się tu wymknąć na spokojną szklaneczkę piwa (przypominam, że rezydencja irlandzkiego prezydenta, Áras an Uachtaráin, znajduje sie w Phoenix Park). W pubie jest sporo pamiątek po tym byłym prezydencie. Sąsiedztwo jak widzicie jest wyborne, a po sutym obiedzie lub kolacji w pubie, możecie wybrać się na spacer, wystarczy tylko przejść przez dziurę w ścianie.
Chcecie więcej ciekawostek związanych z pubem? The Hole in The Wall jest podobno najdłuższym pubem w Dublinie a może i nawet Irlandii. W budynku znajduje się też sklep z winem – możecie sobie wybrać swoje ulubione ze sklepu i poprosić o podanie do kolacji. Jest kominek, bywa muzyka na żywo a w okresie świątecznym można też spotkać Mikołaja. Wspaniałe miejsce, które zawsze będzie dla mnie kojarzyło się z grudniowym Dublinem, nawet gdy je odwiedzam latem. Krótko mówiąc, grudzień w stolicy Irlandii bez odwiedzin w tym pubie się nie liczy!
Kildare
Słyszeliście o pubie E. Butterfields, który kiedyś nazywał się TheHarp Ballitore. Pub ten, co się rzadko zdarza, jest prowadzony przez trzecie pokolenie kobiet z tej samej rodziny. Pierwsza była Elizabeth Butterfield (i po niej pub ma nazwę), po niej jej córka Philomena, a następnie obecna właścicielka czyli wnuczka Lisa. Jeśli to Was nie zachęca wystarczająco do odwiedzenia tego pubu, to co powiecie na to, że Turtle Bunbury i James Fennell w swojej książce „The Irish Pub” pisali o nim między innymi tak:
„Dating to 1780, the pub is a straightforward one-room affair, flagstone floors, rustic white-washed walls and rough hewn farmyard doors and arches with the wood peeling off. The bar is a solid piece of timber set upon a wall of old planks, reminiscent of some weather-beaten pirate’s ship. The shelves behind carry miscellaneous oddities, a harp, a hunting horn, an advertisement for Bendigo Plug Tobacco, a railway lantern, a Brownie camera. To the right are ten old grocery drawers, recalling a not so distant time when the pub operated as the village store. Customers sit in close proximity, on stools, chairs and old church benches….”
Pub ma jedna salę i wciąż ma wygląda dawnego sklepu, gdyż jako taki kiedyś funkcjonował.
Ma kominek, ma muzykę na żywo i ma ciekawą historię i duszę. Uwielbiany przez lokalnych mieszkańców oraz uważany za jeden z najstarszych pubów w Irlandii. Aż się prosi aby nadać mu tytuł najlepszego pubu na spotkania grudniowe w hrabstwie Kildare.
Kilkenny
Opowieści w stylu, „wyszedł kilka godzin temu po ziemniaki / zapałki itp i do tej pory nie wrócił”, mogą być jak najbardziej prawdziwe i nie mieć żadnych znamion przestępstw pod warunkiem że „zaginiony” poszedł do pubu Mick Doyle’s Pub w Graiguenamanagh.
Sklep i pub w jednym, co się wciąż zdarza w małych miejscowościach w Irlandii, ale żadnego takiego jeszcze Wam nie przedstawiłam. Mick Doyle’s przepięknie wpisuje się w mój cykl „najlepszy pub w hrabstwie na spotkania grudniowe”. Jest duży kominek i świetna muzyka na żywo w weekendy a „trad sessions” w poniedziałki. Jak się za długo zasiedzicie, zawsze możecie przed pójściem do domu zrobić zakupy na śniadanie czy kupić jakieś narzędzia ogrodnicze, na weekendowe porządki wokół domu, bo i takie można tam znaleźć. Udanego pobytu!
Laois
Ci z Was, którzy nie mieszkacie w Irlandii, prawdopodobnie nie słyszeliście nigdy o tym hrabstwie. A szkoda bo ma się czymś pochwalić, na przykład górami Slieve Bloom które co nieco już schodziłam i Wam również polecam. I własnie w pobliżu tych gór jest pub wyśmienicie nadający się na odwiedziny nie tylko po wędrówce górskiej, ale też na spotkania świąteczne. Ma aż trzy kominki, lub jeśli ktoś woli bardziej precyzyjnie – dwie kozy i jeden kominek lub raczej kominisko! Niemal całą ścianę zajmuje, piękny, tradycyjny, irlandzki. Pub liczy ponad 250 lat i całkiem do niedawna dodatkowo znajdowało się w nim mieszkanie dla właścicieli pubu. Swoją „karierę” rozpoczął jako nielegalna „dziupla” – ‘sheebeen’. W pubie możecie nie tylko posłuchać tradcyjnej muzyki w ramach trad session, ale też potańczyć w grupie irlandzkie tańce ludowe.
Góry macie, kominki macie, muzykę ludową macie, i nawet możliwość tańców Wam daję. Dobrej zabawy w najlepszym na grudniowe spotkania pubie w Laois – Sheeran’s Pub, Coolrain
Longford
Edward J Valentines Bar znajduje się miasteczku Longford i jest popularny wśród miejscowych, w szczególności w weekendy. Nie możecie go przegapić, jest na głównej ulicy, a o tej porze roku pięknie światecznie oświetlony (lokalni czytelnicy donoszą mi, że ten pub jest tak oświetlony przez cały rok). Pub jest relatywnie nowy, nie ma wiekowych tradycji, ale nadrabia jak może. Chętna do pogawędki i przyjacielska obsługa, palą w kominkach, muzyka na żywo, a nawet na tyłach baru, jedno pomieszczenie zaaranżowano tak, że wyda Wam się iż przenieśliście się w czasie i jesteści w starej, irlandzkiej chacie.
Louth
To harabstwo Dublińczykom kojarzy się z fotogenicznym półwyspem Cooley, wędrówkami po górach i wesołą, pełną dobrych knajpek wioską Carlingford. Jednak Carlingford jest też najeżdzane w weekendy przez przybywające zarówno z Republiki jak i z Północnej, hordy uczestniczące w wieczorach kawalerskich i panieńskich. Czy wiecie, ze wystarczy oddalić się od głośnego i zabawowego Carlingford o jakieś 4 kilometry, a znajdziecie się w najlepszym na spotkania grudniowe pubie hrabstwa Louth. Pub Lily Finnegans ma ponad 180 lat i prawie nic się nie zmienił przez te wszystkie lata. Ma kominki, ma muzykę na żywo w soboty i niektóre niedziele, ma jednego z najlepszych Guinnessów w Irlandii, tradycję i dużo serdecznych klientów. Podobno w 1985 roku, sam Bruce Springsteen wstąpił do tego pubu i kupił wszystkim znajdującym się w nim okolicznym rolnikom, rundkę alkoholu. Bardzo prawdopodobne, że to taka „legenda miejska, zresztą dość tu popularna, ale co szkodzi w nią wierzyć? Pub ze świetną atmosferą, polecam również jako miejsce odpoczynku gdy będziecie o innej porze roku wędrować po półwyspie Cooley.
Meath
Zabieram Was do uroczego miasteczka Trim. Pub, który Wam polecam występuje pod dwoma nazwami. James Griffin Pub to nazwa oficjalna, ale miejscowi często o nim mówią używając imienia i nazwiska właściciela – Tom Lenihan.
Założony w 1904 roku, jest jednym z najstarszych pubów tego hrabstwa. Tato Toma, rozpoczął pracę w pubie w 1948 roku. Jak sam podaje na stronie pubu, wyruszył swego czasu do Dublina z wielkimi planami, ale pomylił kolumnę Wellingtona, która jest w #PhoenixPark z nieistniejącą już kolumną Nelsona, kótra stała kiedyś na ulicy O’Connell i w ten sposób wylądował w Trim. Czemu wybieram ten pub jako najlepszy na spotkania grudniowe w Meath? Jest przytulny, ma zaułki i aż cztery kominki! Muzykę na żywo i uwaga… świetny wybór whiskey czyli to co autorka bloga lubi bardzo.
Offaly
JJ Houghs Singing Pub w miejscowości Banagher to 250letni pub, latem ukryty za imponującą winoroślą. Pub nie zmienia się od lat, jest bardzo oldskulowy, macie tu gwarantowaną dobrą muzykę i atmosferę oraz właściciela ze świetnym poczuciem humoru. Jeśli nikt nie gra, to co wieczór są śpiewy – które jeśli trzeba, rozpoczyna Michael. Jest i nasz kominek tak potrzebny na spotkania grudniowe.
Podobno każdego listopada mały pub przeżywa najazd studentów IT Athlone. Przybywają na dłuugi wieczór tradycyjnej muzyki i śpiewów (pozdrawiam serdecznie, szczególnie jednego z nich 🙂 )
PS> Koniecznie zobaczcie reklamę bożonarodzeniową pubu. Bardziej irlandzko być nie może 🙂
Westmeath
W tym hrabstwie jest jeden pub, któremu sami przyznalibyście tytuł najlepszego pubu na spotkania grudniowe przy kominku. Historia Sean’s Bar w Athlone sięga 900 roku i tym samym, według oficjalnego listu z księgi rekordów Guinnessa, czyni go najstarszym pubem w Irlandii.
Zobaczycie w nim dużo duchów z przeszłości jak kominek czy kawałki orginalnej ściany zrobionej z włosów końskich i błota. Podłoga jest nierówna, co spowodowały wieki zalewania jej przez sąsiadują z pubem rzeką Shannon. Ta nierówność pomagała również w tym, że woda nie stała zbyt długo tylko wypływała z pubu po zalaniu.
Warto spędzić tam miłe chwile z muzyką na żywo lub też po prostu przy kominku, wyciszyć się i wyobrazić sobie, kto przed nami te wieki temu też się grzał przy trzaskającym wesoło torfem w kominku i chodził po tej samej podłodze.
Wexford
Pewne małżeństwo kupiło pub w ruinie w 1995 roku, i w cudowny sposób wskrzesiło w nim bardzo energiczne i muzyczne życie. Zapraszam Was na spotkanie grudniowe w pubie do The Sky & the Ground w mieście Wexford.
Jak przystało na irlandzki pub, ma swoje zakamarki i niespodzianki jak chociażby ogrzewany tylni ogródek piwny z muralami. Barmani są świetni, jest wesoło, dobre piwo na dole, a na górze sala gdzie podają piwa kraftowe. Czuć, że ludzie lubią w nim przebywać i jest przyjacielsko. Właśnie takie miejsce jest idealne na spotkania z przyjaciółmi w grudniu!
Wicklow
To już nasz ostatni pub w podróży po hrabstwach Zielonej Wyspy. To miejsce jest idealne o każdej porze roku. Położone przy szlaku Wicklow Way, z noclegiem i świetnym jedzeniem – idealne dla tych którzy lubią wędrówki górskie. Dla nas, szukających klimatycznego pubu z kominkiem i muzyką na żywo też jest idealny. Glenmalure Lodge jest najlepszym pubem w hrabstwie Wicklow na spotaknia grudniowe. Mają na dodatek weekendowy Christmas Market, sprzedają choinki i wieńce oraz posiadają renifera rezydenta na stanie.
Miłego pobytu.
W Irlandii to jeszcze nie byłam, a bardzo chcę się wybrać. I trafić do irlandzkiego baru. Ile to ja się historii nasłuchałam od różnych osób, że w barach w Irlandii jest świetna atmosfera, ludzie przyjaźni, zawsze kogoś poznasz. Że możesz przyjść samemu, ale długo sam nie będziesz siedział. Ciekawe, czy to prawda. W ilrandzkich barach w innych krajach to tak nie wygląda. 🙂
Absolutnie wspaniały obszerny wpis. Dziękuję za taką wyczerpującą wiedzę, piękne zdjęcia, historię i wszystko! Juz się chce jechać. ByŁam w Irlandii jeszcze w czasach przedunijnych naszych i oczywiscie w tym słynnym Foxs Pub, bo to była taka oficjalna prawie panstwowa wizyta. A ten Pub jak muzeum.
Pozdrawiam i Happy New Year!
dzięki wielkie Alicjo. W takim razie życzę Ci aby udało Ci się wkrótce znów tu zawitać.
Dzięki chorobie mam wreszcie trochę czasu by ze spokojem poczytać o irlandzkich pubach. Fantastyczne zestawienie! Zatęskniłam za Irlandią i coś mi mówi, że w tym roku któryś z wymienionych przez Ciebie pubów uda mi się odwiedzić 🙂
póki co to zdrowiej, a gdy już będziesz w Irlandii, zdaj relację z odwiedzonego z listy pubu lub pubów 🙂
Dzięki za życzenia, a relacja będzie z pewnością 🙂
oby też i na żywo 🙂
Mam nadzieję, że na żywo
Bardzo lubię przeglądać blogi podróżnicze. Jestem pod wrażeniem i na pewno będę częściej tutaj zaglądać.
https://polldaddy.com/js/rating/rating.jsoo widze ze w Wexford bylas, mieszkam tu z rodzinka, ja bywam czase w Simon Lambert and Sons maja wlasne piwa mozna poprobowac klimat tez niczego sobie, ponizej link:
http://simonlambertandsons.ie
Pięknie to wygląda. Chętnie wybiorę się tam na piwo z kumplami
O Cudownie 🙂 ❤