Bardzo prawdopodobne, że widzieliście zdjęcia Rock of Cashel bo jest to dość widowiskowa grupa średniowiecznych budowli wznoszących się na wysokiej wapiennej skale w dolinie o materialistyczno jubilerskiej nazwie – Golden Vale. Turystyczna strona internetowa miasteczka Cashel twierdzi, że nie ma takiego drugiego miejsca na całym świecie…ano nie ma, ale czy nie można tak powiedzieć o każdym miejscu?
Budowle, które górują nad okolicą, to ruiny budynków zarówno obronnych jak i sakralnych. Są tam między innymi XII-wieczna okrągła wieża, Wysoki Krzyż a nawet najstarszy kościół irlandzki tzw Kaplica Cormaca pochodząca z XII wieku. Ponadto XIII-wieczna katedra gotycka, XV-wieczny zamek i odrestaurowany Hall of the Vicars Choral (tzw Salon Kantorów).
Bardziej oficjalna nazwa Rock of Cashel to Skała św. Patryka (St Patrick’s Rock) lub też Cashel of the Kings gdyż tam zasiadali dawni irlandzcy królowie z regionu Munster. (tak zwani High Kings). Miejsce było też ośrodkiem druidów. Według legendy, to tu przez samego świętego Patryka został ochrzczony król Aenghus oraz tutaj św Patryk zerwał koniczynę do wytłumaczenia idei Trójcy Świętej.
Ja od jakiegoś czasu chciałam zwiedzić Rock of Cashel, tym bardziej, że sposobności miałam wiele. Jednak, zawsze przejeżdżając w pobliżu, widziałam rusztowanie na największej budowli, które szpeciło ją niebywale. Ale ponieważ rusztowanie (stojące już bodajże od 2010 roku) jakoś nie znika, postanowiłam w końcu odwiedzić to miejsce. Okazało się, że i dobrze, że się zdecydowałam bo pani sprzedająca bilety poinformowała mnie, że prace remontowe będą trwały prawdopodobnie jeszcze kilka kolejnych lat.
U stóp Rock of Cashel, trochę jakby zapomniane w cieniu swego wyniosłego sąsiada, znajdują się ruiny Hore Abbey. Dla mnie osobiście ta wizyta była przyjemniejsza niż w Rock of Cashel. Był piękny słoneczny dzień i mogłam się cieszyć miejscem w ciszy i spokoju. Oprócz mnie byli jeszcze jedni zwiedzający, czego nie mogłam powiedzieć o Rock of Cashel.
Hore Abbey została założona przez Benedyktynów w roku 1266 a następnie przekazana Cystersom przez tutejszego biskupa. Podobno przyśniło mu się, że Benedyktyni planują go zabić. Dziś, jak większość takich malowniczych ruin w Irlandii, ziemia na której są położone jest w rękach prywatnych i wokół pasą się krowy i owce. Jest jednak wyznaczona dróżka i przejście dla zwiedzających.
Great shots and history Kasia, I have been wanting to visit here for some time. Thanks for sharing 🙂
happy to hear you liked it Ed. It’s worth visitng for its history and legends. On a sunny day, you’ll get also spectacular views from the top of the hill. Mind you, it’s bit touristy and crowded in the season. I was lukcy enough to get there off peak season 🙂
Couldn’t agree more, nothing worse than trying to explore these places, when your surrounded by tourists. I heard that you can access the site without going through the tour?
Exactly (now we are acting like terrible posers! LOL)! That’s correct, there’s no need for a guide if you don’t want to and i didn’t. You can instead buy a flyer with a map and description of all the buildings. When you get there, don’t forget to visit Hore Abbey – a real gem and probably a little bit forgotten because of its more famous neighbour! 🙂
LOL, I sure will, thanks for the tip 🙂
Bardzo ciekawe miejsce. Zastanawiam się, patrząc na słoneczną pogodę na zdjęciach, czy nazwa Twojego bloga nie powinna ulec zmianie 😉
Podpisuję się pod sugestią zmiany nazwy bloga:-)
W życiu, jak tylko zmieni, natychmiast wszystko wróci do normy. Nie zapeszać 🙂
poza tym ja tak specjalnie wszystkim dla zmylki robie zdjecia w ciagu tych 47 minut bezdeszczowcyh i potem je wszystkie wrzucam na bloga 🙂
ale na jaka? W Krainie Nie Deszczowcow Pomiedzy 10.12 a 10.34 oraz 12.54 a 13.15 i Czasem 19.04 a 19.07?
bo tu nie pada 24h na dobe (z reguly) a jedynie 5 minut co 30 minut. 🙂 I ja wylapuje ten czas pomiedzy i robie zdjecia. Potem skrzetnie okrywam i chowam aparat / telefon, zakladam peleryne jak szpieg z krainy deszczowcow i czekam na kolejna chwile bez deszczu!
U mnie była niedawno zupa z serem Cashel Blue, który swą nazwę zawdzięcza właśnie Rock of Cashel. Dopiszę o tym zdanie i podlinkuję Twój wpis, bo podane jak na tacy. Dziekuję 🙂
Bardzo prosze. Uwielbiam jak zycie plecie takie male niespodzianki/zbiegi okolicznosci. Chociaz przyznam szczerze, ze jak zobaczylam wsrod mocih powiadomien na wordpressie, jeden zaczynajacy sie od slow „zupa kalafiorowa” myslalam ze wyszukiwarki internetowe znow mi zrobily psikusa 🙂
Zaczęłam zwracać uwagę na hasła-klucze, dopiero po przeczytaniu Twoich na facebooku i z niektórych się naprawdę śmiałam. Zaskoczyło mnie, jakie cuda wyszukiwarka łączy z moim blogiem.
Twój post wpadł mi, jak pisany na zamówienie. Nie ukrywam, bardzo się ucieszyłam 🙂
Ps. Do Sligo oczywiście zapraszam, popływamy sobie w rzece 😉
eee … to moze Ty poplywasz a ja zrobie filmik? To bedzie taka wspolpraca blogowa 🙂
Haha, nie ma sprawy 😉
Coraz bardziej podoba mi się Irlandia… Tobie chyba też, bo tak pięknie o niej opowiadasz
mi sie w sumie podoba od dosc dawna! Ale milo slyszec, ze Tobie tez i ze uwazasz ze o niej coraz piekniej opowiadam 🙂 Dziekuje