Wczoraj powieliłam wpis sprzed kilku lat na temat plusów życia w Irlandii więc dziś powielam kolejny o minusach. Kilka z tych minusów zdążyło się zdewaluować, kilka zmienić na plusy, ale jak moja Babcia mawiała tylko krowa nie zmienia zdania. Zapraszam:
Był już wpis o plusach życia w Irlandii więc teraz czas na minusy gdyż musi być zachowana równowaga.
Ponownie dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w moim „badaniu opinii publicznej” czyli Beacie, Monice, Marcinowi, Arkowi, Tomkowi. Skoro wpis jest o tych gorszych stronach Irlandii to zdjęcia mu towarzyszące są w nastroju deszczowym ale wciąż pięknym. Zdjęcia tak jak poprzednim razem są od Basi – dziękuję.
Tak jak w poprzednim wpisie tu też podzieliłam opinie na trzy części: kraj, ludzie, życie.
Kraj
- Pogoda (wieje i duża zmienność)a poza tym to deszcz w lecie i deszcz w zimie.
- Jedzenie irlandzkie, irlandzka kuchnia to mięsa bez smaku i przypraw, frytki i ugotowane warzywa też bez przypraw (najczęściej kapusta, marchewka, groszek). Sałatki i surówki obiadowe jakie my znamy są serwowane osobno jako danie/ dodatek w barze sałatkowym ale nie jako cześć obiadu. Natomiast zupy to przecierki dla dzieci – tak wyglądają. W zwykłych sklepach naprawdę mały wybór wielu produktów jak np. serów pleśniowych,makaronów itp
- Mała skala lub niski poziom wielu rzeczy (miasta, infrastruktura czy poziom techniczny niektórych dziedzin takich jak architektura, informatyka i inne)
- Wyspa więc wydostać się można tylko samolotem.
- Krany, oddzielnie z ciepłą i zimną wodą
- Naśladownictwo Wielkiej Brytanii we wszystkim
- Dość spora dywersyfikacja dzielnic miasta,piękne bogate rejony i niebezpieczne biedne z gangami narkotykowymi, strzelaniną itp
- Brak różnych pór roku. W sumie to prawie cały czas jest jedna i ta sama pora – deszczowa(nazwa blogu wszystko mówi za siebie)
Ludzie
- Wysoki stopień „olewactwa”, czyli ze ludziom nie chce sie wykonywać swojej pracy solidnie i na czas – każdy kto musiał zamawiać fachowca, szczególnie w sprawach mieszkaniowych wie o co chodzi
- Imprezy Irlandczyków zaczynające się już w czwartek a kończące w poniedziałek. Obydwie płcie piją dużo.
- Wielu Irlandczyków uważa Irlandię za pępek świata i są bardzo zadufani w sobie.
- Kierowcy którzy jeżdżą bez zdania egzaminu a jedynie na czasowym (wystarczy zdać egzamin z teorii i już można jeździć po mieście.
- Co drugi Irlandczyk nie wie gdzie leży Polska i nie mają pojęcia o historii XX wieku, II wojnie światowej, komunizmie itp.
- Irlandczycy pracują wolniej i mniej. 5 osób robi to co w Polsce 2 ale może to i lepiej bo przynajmniej szanują swoją i czyjąś pracę
- Poranne korki często spowodowane tym, że rodzice podwożą dzieci 200 m do szkoły. …No ale co się dziwić skoro transport publiczny jest bardzo słabo rozwinięty (na 30 badanych stolic europejskich Dublin był na ostatnim miejscu)
- Niektórych Irlandczyków nie interesuje nic oprócz USA, UK i Irlandii, a najlepsza czekolada dla nich to Cadbury no i oczywiście uważają ze jest to produkt irlandzki. Wymarzone wakacje to wyjazd do Stanów na zakupy. Jeśli już pojadą do innego kraju niż Stany to przeważnie bywają tylko w irlandzkich/angielskich pubach i jedzą tylko dania ze swojej kuchni. Zazwyczaj jadą „do hotelu” a nie „do miejscowości” – czyli hotel jest ważniejszy a nie to co można zobaczyć/robić w okolicy.
- Ludzie raczej materialnie podchodzą do życia
- Wszyscy mili i uśmiechnięci jak idzie się na piwo, ale gdy potrzebna jest pomoc, to już różnie bywa
- Nikt się z nikim nie umawia na kawę po pracy tylko na piwo
- bardzo popularne noszenie dresów w mieście. Na ulicach stolicy dużo można spotkać ludzi w dresach i dziewczyny w dresach i z błyszczącymi torebkami i biżuterią
- Styl ubieranie się Irlandczyków jest bardzo specyficzny i łatwy do zauważenia w tłumie.
- Zachowanie ludzi w środkach transportu a szczególnie w kolejce miejskiej – pociąganie nosem i głośne połykanie tego czegoś, dłubanie w nosie, robienie makijażu, obcinanie paznokci, obgryzanie paznokci, wyrywanie włosów na twarzy itp.
- Nie zachowanie „przestrzeni osobistej” innych osób w pociągu miejskim. Siedzenia są dwuosobowe zwrócone parami do siebie. Irlandczyk nie siada obok albo po przekątnej tylko zawsze naprzeciw osoby już siedzącej.
Życie
1. Autobus ..nigdy nie wiadomo kiedy przyjedzie, rozkład jazdy jest całkiem inny od tych do których przyzwyczajeni są rozpieszczeni Polacy. Trzeba sobie samemu mniej więcej obliczyć o której autobus będzie na danym przystanku a jest to raczej niemożliwe gdyż nie zna się wszystkich przystanków zawsze licz plus minus pół godziny. (od niedawna na niektórych przystankach są ekrany LCD z wyświetlanym czasem oczekiwania na dany autobus)
2. W pubie, zamawiając lane piwo często można dostać kufel ociekający piwem.
3. Bardzo głośna muzyka w pubach, nie można wcale rozmawiać, należy tylko pić
4. W gazetach o polityce i biznesie bardzo dużo plotek
5. Zamykają puby/kluby o godz 2 w nocy i potem wszyscy jadą do domów o tej samej godzinie więc nie można znaleźć taksówki a następnie kontynuują imprezy w domu do białego rana mając nie zwracając uwagi na sąsiadów.
6. Aktualnie gospodarka w bardzo złym stanie, gorzej wychodzi z recesji niż reszta świata
7. Fatalna komunikacja publiczna w Dublinie i w Irlandii, bardzo słaba infrastruktura drogowa, nienajlepsza infrastruktura telefoniczna/internetowa – pod tymi względami jeden z gorszych krajów w Europie.
8. Zakorkowane miasta. 60% Dublińczyków dojeżdża własnymi samochodami do pracy. (ale z czego mają korzystać, z dwóch linii tramwajowych, które się nawet ze sobą nie łączą?)
9. Służba zdrowia (a człowiek w Polsce narzekał)
10. Mało rozwinięte produkty bankowe i serwis bankowy.
11. Wyjące pompy – w Irlandii każdy w mieszkaniu ma wielki bojler, z którego leci ciepła woda. Jest przy tym strasznie dużo hałasu i ciepłej wody po jakimś czasie brakuje więc nie można się za długo taplać pod prysznicem
12. Głośne gazowe ogrzewanie – ogłos w mieszkaniu jakby pracującego silnika samochodowego.
13. Konstrukcja domów – nie można optymalnie ogrzewać mieszkania jest albo bardzo ciepło albo bardzo zimno
14. Brak drzew. Malutko drzew w parkach, na ulicach, brak przy domach czy w ogrodach. Zielona wyspa jest nazwana tak raczej z powodu trawy a nie drzew
15. Betonowe „ogródki”. Obszar koło domu, zwany ogródkiem, rzadko jest terenem trawiastym. Najczęściej pokryty jest żwirem, betonem lub kostką chodnikową.
16. Drzwi otwierane do środka powodujące brak miejsca w danym pomieszczeniu a w szczególności w mikroskopijnych toaletach w lokalach – jest problem z wejściem do takiej toalety i zamknięcie za sobą drzwi.
Ale nie ma co zbytni narzekać – jakby nie było i tak żyje się łatwiej i spokojniej niż w Polsce, z dwóch powodów: siły nabywczej pieniądza (stać ludzi na więcej za tą samą pracę) i mało stresujących relacji międzyludzkich (czytaj: ludzie są mniej nerwowi niż w kraju).
Marcin – dzięki za otwartość w swoich obserwacjach i za dystans
Aro – dzienks za prawdziwego i mocnego maila bez niepotrzebnego owijania w bawełnę i dbałość o poprawność polityczną
Beata – dzięki za świeże spojrzenie mimo kilku już lat pobytu tutaj
Monika – dzięki za wesołego maila i entuzjazm
Tomek – dzięki że znalazłeś czas gdy Adaś spał i za napisanie długiego maila i zwrócenie uwagi na ważne rzeczy
Basia – dzięki za piękne zdjęcia
Moze Cie tez zainteresowac | ||
Irlandzka pogoda | Frazy wyszukiwarek | Lisbon Treaty |
Ożesz… no nareszcie, bo już myślałam że masz tam idealniście li tylko jedynie. No ale i tak mówicie, iż mniej stresująco niż tu :o). Może dlatego, że zimno i mokro przez większość czasu?
No..nie ma tak dobrze. 😉 Zimno jest ale za to nie tak zimno jak w polsce. Polskiej zimy juz bym chyba nie przetrwala 🙂
oj tam oj tam – toż to masz we krwi! :o) – wiesz jak jest, jak nie ma wilgoci w powietrzu to i minus 25 zdzierżysz z radością, bo niebo robi się niebieściutkie, słońce świeci prawie na biało, śniego dookoła, nos Ci zamarza, ale człowiek czuje, że żyje. Ale znowu jak by była wilgoć i wiatr, to i przy -1 człowiek może z zimna wykitować :o).
myślisz, że zimę ma się we krwi? Zawsze jej nie cierpiałam…jedynie na zdjęciach 🙂 Jak jest teraz przekonam się już wkrótce bo jutro lecę do polski 🙂
ażesz pewnie! Wszystko – sople, słońce jak przez nie prześwieca, mróz co zrobił Ci czerwone ręce, lód pod stopami – wszystko zostaje w środku ;o). Ha… lecisz tu – no zimno jest, -11, dziś na dodatek wieje. Ja mam ciepłe palto watowane, czapę futrzaną i rękawiczki z futerkiem w środku – buty wojskowe i ciepłe skarpety. Daję radę ;o)
Ty też się opatul!!!!
ależ poetycko mi zimę opisałaś – przeczytam jeszcze kilka razy i ją polubić jestem gotowa. A oprócz poetyki na samym początku, Ty mnie o zawał serca chcesz doprowadzić? Ja się pytam jakie – 11??? Miało być +2! Ja nawet ciuchów na takie ekstrema nie mam! Trudno, bedę musiała cały czas przesiedzieć w kafejkach i pubach.. jakie rozczarowanie 😉
polubisz polubisz again ;o). I bakterie padły bo wymroziło wsie! Hehe plus dwa, to chyba przy kaloryferze ;o). no tu zobacz;o) http://www.weatheronline.co.uk/Poland/Warsaw.htm
Puby, kafejki zawsze dobre na mróz ;o)
A Ty w Wawie będziesz?
teraz nie byłam. Ale może w maju będę 😉
Bardzo ciekawie ujelas wątki I zestawilas plusy i minusy życia w Irlandii. Nie mieszkam tam. Byłam zaledwie miesiąc w Dublinie, ale nie zachwycił mnie. CORK widzialam przez szyby auta w deszczu takim jakiego nawet w Brukseli nie widzialam. Masz dobry styl pisania I dziennikarska precyzje. Pozdrawiam z kraju, którego symbolem jest sikajacy chłopczyk…
Ja nie byłam w Brukseli ale mam nadzieję kiedyś. Ja uwielbiam Dublin, widziałam trochę miast i państw w swoim życiu ale żadne nie podobało mi się tak jak Dublin. Mam tu wszystko, morze, piękne plaże, klify, dużo parków i zieleni. Do tego góry rzut kamieniem. Zresztą nie mieszkałabym w nim tak długo gdyby mi się nie podobało 🙂
Cork też jest sympatyczny i bardzo inny od Dublina pod każdym względem.
PS. I dziękuję za miłe słowa.
Co to znaczy”ludzie raczej materialnie podchodza do życia”?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Materializm
Nie rozumiem nie kit orch minusow slaba infrastructure drogowa? Jestem zawodowy m kierowca drogi sa dobrze utrzymane nie ma kolein i dziur wszytskie wieksze miasta poloczone autostrada mi , Internet 50mb/s to za malo? Ostatnie trzy lata pogoda w Dublinie dopisywa la, chyba ze mieszka sie w sligo. Serwis bankowy online super rozwiniety no chyba ze sie ma slaby angielsk I ja wiekszosc rzeczy bez problemu zalatwiam online albo przez tel. We Polsce to przez net i tel to najwyzej dzien dobry moge powiedzie c. Jaki angielsk I taka obluga klienta.
Ja co prawda fizycznie nie pracuje, wiec wypowiem sie jako kierowca prywatny a nie sluzbowy, ale zgadzam sie z tym ze jest slaba infrastruktura drogowa szczegolnie wlasnie jesli chodzi o autostrady. Nie uswiadczysz przy nich duzych parkingow z knajpkami, toaletami o stacjach beznynowych nie wspomne. Po to wszystko musisz zjezdzac przeciez z autostrady w Irlandii.
co do twojej wypowiedzi na temat pogody czy internetu nie wypowiadam sie bo to jak granie w ping ponga, wiec szkoda czasu. (a poza tym Dublin to nie cala wyspa)
Twoje zdanie na temat serwisu bankowego (przy okazji traktujace autora tejze wypowiedzi z gory) powiem ci, ze strzeliles sobie w stope. Osoba ta zrobila doktorat w dublinskim uniwersytecie Trinity wlasnie w zakresie programow uzywanych przez banki wiec wie jak malo kto z nas o czym mowi. Dodatkowo chyba nie musze cie przekonywac do tego jaki on ma dobry angielski skoro zrobil doktorat? I wiesz, zgadzam sie z nim w sumie bo w Polsce mialam wiecej mozliwosci w ramach bankowosci online niz tutaj.
PS> Warto czasem tez podszkolic wlasny jezyk ojczysty, chyba ze „we” Polsce z ktorej pochodzisz tak sie wlasnie mowi..
PS 2. Pewnej podstawowej rzeczy nie nauczyles sie od tutejszych – zyczliwosci wobec innych. Powodzenia, jeszcze nic straconego!
Druga dobra lista, zapisuje sobie 🙂
Oj lepiej nie bo dopadnie Cie deprecha!
Kasia, co ty wiesz o depresjii…
Ciekawe wpisy – tak o plusach, jak minusach.:) Nie ma miejsc idealnych (na szczęście, chyba, by nudno nie było ;)) Podziwiam natomiast przepiękne zdjęcia! zachwyciły mnie 🙂
Kasiu, mam nadzieję, że przywieziesz nam trochę wiosny, bo zima trzyma w Polsce – dziś, pierwszy raz od dawna, pojawiło się słońce i topniał śnieg…
Pozdrawiam miło:)
Utopii nie ma, to prawda. Już nie mówiąc o tym, że wszędzie dobrze gdzie nas nie ma czy jak mawiają narody anglojęzyczne – trwa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie płotu 🙂
Co do pogody to jestem bardzo zawiedziona. Jak w zeszłym roku byłam w PL o tej porze to było +17 a teraz z tego co widzę jakieś marne 2 🙂
Ciekawa charakterystyka i porównanie z Polską. Taki opis daje lepsze wyobrażenie niż nudne przewodniki.
A ilustracja mostami urocza. Lubie widok tego typu konstrukcji. Zawsze mnie zadziwia, jak to wszystko unosi się w powietrzu i jest w stanie utrzymać ogromne ciężary.
to prawda, że inne obraz ukazuje niż przewodniki. Ale proszę pamiętaj, że to bardzo subiektywny opis kilku osób (chociaż dziwne że wszyscy się prawie we wszystkim zgadzali – ale z drugiej strony nie dziwne, w ludzkiej naturze już tak jest, że otaczamy się ludźmi, podobnymi do nas samych)
Co do mostów to się nie wypowiem bo inżynierem nie jestem ale myślę że bardzo Cię zainteresuje ten wpis a przede wszystkim zdjęcia https://mikasia.wordpress.com/2010/12/20/samuel-beckett-bridge-dublin/
Dziękuje za drogowskaz:-)
proszę bardzo 😉
Fajne zdjęcia. I ciekawe wpisy 🙂
I przypomniała mi się moja Pani od przyrody, potem też wychowawczyni: klasa :”ale powiedziała pani, że… „, Pani Beatka: „drogie dzieci, tylko krowa nie zmienia poglądów” 🙂
To się zgadza w większości z tym co mówią ci ” moi” Irlandczycy( tzn moi przyjaciele z dzieciństwa, którzy od dobrych kilku lat mieszkają w Irlandii)
Z tym, że te niektóre ” minusy” ,to raczej im w niczym nie przeszkadzają.
” Plusów” jest tak dużo, że na wszystko inne( nawet na pogodę) można przymknąć oko.
No i oni też tak zaczynają weekend w czwartek 😉 🙂
ano, to prawda, plusy dla jednych są minusami dla drugich i na odwrót. I dobrze że się różnimy i imprezujemy już w czwartek 🙂
-oj ale to ale dużo tych minusów;-)
ano, tak jak i plusów 🙂 Czyli jak wszędzie chyba..
Dla mnie to chyba najgorszy jest deszcz…
dla mnie też…ale ten polski. W sumie większą część czasu ten deszcz tu jest taki niewinny i dający żyć. Nie mogę za to znieść długiej i zimnej polskiej zimy.
Czyżbym był w innej Irlandii ? 🙂
w sumie subiektywnie rzecz biorąc to jest to możliwe 🙂
…z małym opóżnieniem;-) komentuję…Nowy rok zaczęłam pechowo, tym razem defekt dermatologiczny (po wycięciu skórki przy paznokciu) wyłączył mnie na kilka dni, potworny ból a leczenie poprzez wkładanie palca do…wrzątku!!! jeszcze gorsze…koszmar!!!;-)
…już powracam do wpisów, które chcę skomentować;-) Otóż … wypowiadający się na temat plusów mieszkania w Irlandii argumenty na tak, często podpierają przykładem negatywnym z…Polski rodem, natomiast wyliczając minusy bycia tam, nie wzmacniają już pozytywami płynącymi z ojczyzny;-) Mimo,że te minusy powinny być plusami to tylko w dwóch odpowiedziach pochwalono kraj 😉 W podsumowaniu jednak i tak plusy anulowano;-) Widzę,że Polakom mieszkającym poza krajem trudno jest mówić dobrze o Polsce. Krytyka Kraju i wszystkiego co się tu dzieje jest…częsta. Widać to na paru blogach, które prowadzą Polacy (nie wszyscy) mieszkający obecnie w Irlandii. Myślę,że pod płaszczykiem zadowolenia z życia w Irlandii kryje się jednak pewnego rodzaju poczucie krzywdy, że musieli wyjechać…jeśli rzeczywiście musieli, aby lepiej żyć.Temat rzeka…i argumentów na różne tezy tysiące;-) Ja ze swej strony życzę wszystkim i Tobie Kasiu szczęścia tam gdzie jesteście ale i…powrotu do Polski, w której będzie można…znależć pracę, pójść do przyjaznego urzędu, wyjechać na wakacje, uśmiechać sie do ludzi i pokochać…kogo sie chce;-) Wiem też, że tak będzie…nadrobimy stracony czas;-)
Zabrzmiało trochę patetycznie, ale ja naprawdę…w Polskę wierzę;-)
„natomiast wyliczając minusy bycia tam, nie wzmacniają już pozytywami płynącymi z ojczyzny;-)” – pewnie nie bo logiczne, że porównują do swojego kraju. Gdyby za każdym razem dodawali, że to czy tamto było lepsze w Polsce brzmieliby jak sfrustrowani ludzie. Nie dorabiałam ideologii do powodów wyjazdu oraz ich uczuć po wyjeździe a szczególnie poczucia krzywdy. Nie wiem, o których osobach mówisz i skąd te podejrzenia. Ja i moi przyjaciele wszyscy wyjechaliśmy chcąc sprobować coś nowego, to nie była emigracja, to był po prostu wyjazd z rodzinnego miasta. Tak na to wszyscy patrzymy. Ja np chciałam wyjechać najpierw do gdańska bo miałam apetyt na coś innego, w międzyczasie tak się zakręciło że o mało nie zamieszkałam na słowacji a ostatecznie jestem w irlandii. Bo w sumie pomyślałam: skoro wyjeżdżam z rodzinnego miasta to nie ma znacznie w jakim państwie będzie moje nowe miasto. Po prostu będzie moim nowym miastem. I tylko tyle lub aż tyle. A polska tak naprawde nie ma nic do rzeczy ani do powodów wyjazdu (przynajmniej moich i kilkoro moich znajomych).
PS. jak to leczysz palec wrzątkiem?????
…Kasiu; mój komentarz jest natury ogólnej;-)…Nie wnikam w szczegóły bo przecież nie mieszkam (jeszcze;-) ) w Irlandii i na no dzień nie mam do czynienia z tymi wszystkimi sprawami;-) Ja sama widzę cały ogrom plusów mieszkania w cudnej krainie, ale przyjeżdżam (dżałam)na chwilkę i zaraz wracam;-) Pewnie życie codzienne niesie różne inne doznania, są dni lepsze i gorsze…Temat emigracji polskiej jest bardzo ciekawy i dokumentowany w prasie,radiu, telewizji… Czytam zatem+ blogi, obserwuję znajomych…
Myślę,że większość rodaków wyjechała aby coś w życiu zmienić i być szczęśliwym…a nie od niego uciec;-) To właśnie oni nadają jej pozytywny ton;-) Jeśli się uda i w nowym kraju wiedzie się dobrze, nastawienie do ojczyzny jest pozytywne. W przeciwnym razie…wszyscy naokoło są winni a najbardziej…Tusk;-))) To wszystko jest ludzkie, gdyby w Polsce było lepiej, emigracji zarobkowej byłoby mniej a ludzie wyjeżdżaliby w innych, mniej frustrujacych celach…i znowuż…temat rzeka…;-)
Apro pos palca…tak! Mydliny, wrzątek…mydliny, wrzątek…i to nie przepis od babci ani cioci tylko…chirurga;-) Tak leczy się zastrzał przy paznokciu;-) Lepiej nie obcinać;-)
Pozdrawiam…a u nas już…zima, królestwo lekkiego mrozu(-6)
dokładnie, sama dobrze wiesz, że są różne kolory emigracji. Mój kolor i większości moich dobrych znajomych tutaj nie jest nawet emigracją. Jest bardziej przeprowadzką do innego miasta, a że przy okazji też kraju…ups tak jakoś niezauważalnie wyszło. 😉
Nie strasz mnie więcej opowieściami o palcu! Długo tak jeszcze musisz się męczyć? A u nas dziś cały dzień prawie zima, śnieg pada z małymi przerwami non stop.
„Kraj” pkt 2 – jedzenie – zupelnie sie nie zgadzam, dzieki sklepom kolonialnym, nieograniczony i niewyobrazalny wrecz w Polsce dostep do swiezych produktow egzotycznych, regionalnych importowanych dla emigrantow z Afryki i Azji (tylko trzeba zajrzec do osiedlowego sklepu dla Pakistańczyków np na Phibsborough a nie ograniczac sie do lidla w centrum)
Dostep do serow plesniowych, ktorych jestem wielkim fanem nie sprawia zadnego porblemu, wlacznie z hardkorowymi serami ktore terroryzuja zapachem cala lodowke a nawet pietro. Samokoszom polecam weekendowy targ na Temple Bar Meeting Sq.
Rowniez kuchnia wyspiarska jest wyborna – tylko trzeba trafic do dobrej restauracji lub samemu miec ksiazke i zapal – turkey&ham, losos, kurczak curry… Zachowujac rozsadek z sola, octem i sodą odkryjemy radość na talerzach. Zgodze sie ze zupy (poza trudna do uswiadczenia domową pomidorowką na wsi z klopsikami) to porazka ale uwaza sie zartobliwie ze to danie dla chorych… 😉
Jedzenie w knajpach tu.to poezja. Polskie restauracje sie chowaja. Ale dostep do fajnego jedzonka nie jest taki latwy jak mowisz. Trzeba jechac do konkretnego sklepu a chcac rozne rzeczy kupic np ser plesniowy, swieza rybe, szafran to trzeba di kilku sklepow jechac. To ja dziekuje. Nie mam czasu na eycieczki zakupowe. W polsce wszystkie te rzeczy mam w pierwszym lepszym sklepie.
jakie wycieczki zakupowe, lidl+aldi+tesco 90% zakupow uzupelnianych w „ruskich” sklepach plus ryby z Howth imieso u lolaknego rzeznika.
w Polsce niestety tez nie da sie zrobic idealnych zakupow w jednym miejscu, przynajmniej przy moich wymaganiach smaku prawdziwego masla, odpowiednio przypalonego chleba itp
Bartku, ale nie musisz w Polsce jechać z jednego krańca miasta na drugie żeby zrobić wszystkie dobre zakupy. Oprócz zakupów marketowych w Polsce zawsze mogłam dokupić co chciałam na drodze praca – dom. Część w pobliżu pracy a część koło domu. W dublinie to musi być wycieczka -ciężko kupić wszystko na linii praca – dom. Nie sądzę, że jest to normalne, że w takim dużym mieście i na dodatek wyspie, świeże ryby można kupić tylko w jdnej dzielnicy (Howth). W Polsce w lokalnych sklepach – odpowiednikach spara, centry czy londisa mogę kupić różno smakowe makarony, sok z kaktusa czy ser feta lub pleśniowy jaki chce. Tu te sklepy mi tego nie dadzą wcale nie mówiąc już o wyborze pomiędzy kilkoma gatunkami – no może jedno się czasem znajdzie.
Ludzie pkt 4 – Irlandia mimo pozornie niedouczonych kierowców jest środowiskiem znacznie bardziej przyjaznym niż pełne stresu polskie drogi na których króluje gestykulacja i słownictwo rodem z getta, cwaniactwo popłaca a klaksonem oznajmia sie swoje racje.
Ruch uliczny to akurat jeden z wiekszych plusow wyspy ze szczegolnym uznaniem dla rozumnej tolerancji przechodzenia na czerwoym jesli nikt przez pieszego nie musi zwalniac
Ty mi nawet juz nic nie mow. Im dluzej jezdze w irlandii tym bardziej boje sie jezdzic w polsce. Fakt ze irlandczycy nie potrafia jezdzic ale stresu i strachu nie ma
No wlasnie, wiec jest to plus. Jezdzilem roznymi pojazdami i po roznych drogach sluzbwo i prywatnie, ztczylbym wszystkim takiej uprzejmosci – od city center po community allert area.
Dodam jeszcze na plus znacznie wieksze bezpieczenstwo odczuwalne jako rowerzysta korzystajacy z jezdni i drog rowerowych.
Życie pkt 7 – z uzyciem darta, dublinbus i obu luasow spokojnie mozna sie przemieszczac po Dublinie i okolicy, dalej faktycznie nie jest lekko. odradzalmbym jedynie tamtejszy „pekaes” w ktorym czesto jest za ciasno (zbyt duze zageszczenie foteli) dla osob >180cm
eee, ale my nie porównujemy pustyni z miastem tylko patrzymy na miasto i to stolicę. Transport publiczny w Dublinie jest fatalny (jedna z najgorszych stolic w Europie pod tym względem). Dwie linie tramwajowe, które się nie łączą ze sobą????? Kolejka dart, która jedzie wzdłuż wybrzeża.
Moja praca zawsze była przy linii darta więc też tak zawsze mieszkałam i nie narzekałam. Ale jeśli ktoś nie ma pracy i mieszka na linii transportu publicznego to jest pozamiatany. Minimum godzinę spędza w podroży w jedną stronę do pracy, czy to środkiem transportu czy własnym.
Dla mnie ten transport jest spoko ale moze to syndrom sztokholmski… 🙂
Zycie pkt 11, 12 i 13 – trzeba patrzec co sie wynajmuje, ja takich problemow nie mialem poza pierwszymi dwoma przymusowymi miejscami zamieszkania
Ciekawe ze nikt nie wspomnial o ograniczeniu swobody mieszkancow do przedmiotow trzymanych na balkonie a nawet wewnatrz mieszkania przy oknie…
to fakt, reform nie można sobie powiesić aby wyschły tak jak w Portugalii. 🙂
I nie zgodzę się, że trzeba patrzeć gdzie się wynajmuje – jeśli chodzi o punkt 11, 12 i 13. Ja osobiście miałam te problemy zawsze, albo wszystkie albo część. Każde z moich mieszkań/domów było jest w dobrej dzielnicy, gdzie ceny wynajmu nie należą do niskich i w relatywnie nowych mieszkaniach i domach. Podobnie moi znajomi z „badania opinii publicznej”
to widac mialem fart ze w wynajnowanym segmencie ktos zabudował piec w livingroomie tak ze nie było go praktycznie slychac, boiler sasiadowal z moim pokojem (brak halasu) co pozwalalo wysuszyc pranie w kilka godzin i zawsze miec cieplutki szlafrok, a jedynie scianom brakowalo wytlumienia dzwiekowego.
też kiedyś mialam piec w living roomie. Ucieszyłam się, że taką fajną komodę mam…potem zaniemówiłam gdy otworzyłam tą „komodę”. Ale trzymałam potem na niej (znaczy na nim bo to w koncu jednak piec byl a nie komoda) sprzęt grający. Tak więc komodo/piec się przydał
zatem mozna mieszkac jak bialy czlowiek tylko miejsca nalezy szukac na spokojnie (i obejrzec je dobrze) a okaze sie ze jedynym czynnikiem halasujacym sa ludzie glosno puszczajacy szuflady, drzwi z samozamykaczem lub sasiedzi glosno robiacy to i owo.
RAZ tylko mielismy przyjemnosc ktorej nie przewidzielismy – wynajelismy dobudowany pokoj w okolicy gdzie wychowal sie Bono. Pech chcial ze pokoj mial jedyny plaski dach w okolicy na ktory przylatywaly rano rybitwy by poteznymi dziobami rozlupywac orzechy a wąską, spokojną, wiodącą między domkami uliczką kursowały autobusy (z automatyczną skrzynią) ktore zwalnialy i ruszały mając tuż przy nas ostry, ciasny zakręt i niedaleko jeszcze przystanek 🙂
nie do końca. Często jest tak, że wiesz że domy bądź też mieszkania mają te mankamenty ale tak ich uroda i bierzesz je i tyle (w sumie zabrzmiałao jakbym rozmawiała z przyjaciółką o mężczyznach :). W pracy już dawno zrobili mi indoktrynację na ten temat. Mówiono mi gdy narzekałam: pomyśl co jest dla Ciebie priorytetem – jeden kran czy dobra dzielnica lub też nawet tylko taka część tej dzielnicy gdzie masz sklep, aptekę i stację pod nosem. No więc wiadomo jaki wybór pada. Przełyka się pewne niedogodności i żyje się z nimi bo nie są znowu one aż tak ważne w sumie. Z czasem się do nich przyzwyczaja, zapomina i żyje w symbiozie 😉 (znów jakbym mówiła o facecie)
Ja bym dodala,jeszczo jedno do tego .Takie podsumowanie wiekszosc Irlanczykow ma seksulalny stosunek do wszystkiego.
to chyba jest rozumiane tutaj jako jeden wielki luz 🙂
Czytając tytuł spodziewałam się tekstu na około i muszę przyznać, ze bardzo pozytywnie mnie rozczarowałaś.Nie tym, że Irlandia ma wady, a tym jak dobrze można o nich napisać. Najlepsze jest to, że z fascynacji Irlandią się tak szybko nie wyleczę!
i dobrze bo moim celem nie jest leczenie z fascynacji Irlandii tylko wręcz podsycanie tych uczuć. Może w tym pomóc post o plusach życia w Irlandii jak i wiele innych. Zapraszam do pokręcenia się tu trochę a moja miłość do eire wyjdzie z każdego kątka. Miłość nie taka szczeniacka co prawda, tylko taka dojrzała, świadoma wad i przywar 😉
No dziś mnie dopiero przywiało ale powolutku się rozglądam, czytam sobie i bardzo mi się podoba co widzę 🙂
to cieszy mnie to. Przynieść popcorn? 😉
A poproszę 🙂 i jakieś dobre winko, że tak się ‚na krzywy ryj’ wproszę.
winko z popcornem??? Nie dam! Wybieraj: popcorn i cola (czyli niezdrowo ale smacznie i grzesznie) albo winko i oliwki, ser śmierdzący i winogrona (zdrowo, grzecznie i snobistyczna popisówa)
…. oczy z radości mi się otworzyły, bo ja tak nieśmiało, nie chciałam się narzucać, ale opcję drugą biorę w ciemno!! 😀
i znów kurcze kulturalne chlanie się zapowiada. Niech będzie i tak. Ale jakby co to nad ranem łiskacza też wypijesz?
Łomatko, Kasiu! Jak nie będzie mogła, to ja bardzo chętnie!:) Lodu moge donieść, bo wciąż u nas dostatek… 😉
oj Kobitki do czego Wy mnie namawiacie?? Pić już we wtorek? to nie po irlandzku, tu chlanie weekendowe zaczyna się jak należy w weekend czyli w czwartek 😉
Ale dla takiego Towarzystwa poświęcę się i możemy zacząć już dziś!
Na Twoim miejscu mogłabym bez wyrzutów we wtorek, z radości, że weekend już w czwartek! 😉
ale nie dodałam, że mimo weekendowego chlania w czwartek, w piątek wciąż trzeba iść do pracy? Zapomniałam się tym przejąć? To w sumie, dobre, lokalne podejście. 🙂
No to nie ma to tamto, pisze się na imprezę! Boszszsz, jak ja się rozmarzyłam teraz! I jak tu jutro do pracy iść co?
minusy? brak reklam z roznegliżowanymi pannami – jakiś feministyczny (szwedzki) obłęd się panoszy
dziwne ze tak to widzisz. To jest plus. Obled to pod tym wzgledem panoszy sie w Polsce – jakis taki szowinistyczny, meski i katolicki.
Deszcz i zagranica – to dwa główne 😉
hehe, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Do deszczu już przywykłam i jest bardziej znośny niż ten polski. A to że jest to zagranica to po tylu latach jest to już dla mnie plus. Nie dałabym już rady w takim polskim piekiełku jak np z okazji obchodów święta 11 listopada. Dla zdrowia psychicznego cieszę się że jestem z dala od rydzyków, kaczyńskich, brzóz itp
Jestem w Irlandii 4 m-ce i o ludziach nie mogę się wypowiadać, ale autobusy, służba zdrowia, nieciekawy standard mieszkań to już się dało odczuć. Póki co oceniam życie tu pod względem finansowym jako trochę łatwiejsze niż w Polsce, ale wcale nie bardzo. Może życie jeszcze to zweryfikuje, dzięki za tego posta 🙂
Olu witaj w Irlandii i życzę aby wszystko ułożyło się po Twojej myśli. Cztery miesiące to z jednej strony dobry czas na oceny – wciąż spojrzenie świeże, ale też i zły – za mało czasu aby pewne rzeczy zrozumieć bądź ich nawet doświadczyć.
Ja osobiście uważam, że finansowo żyje się o wiele lepiej niż w Polsce. Weekendowe wypady do Londynu czy Madrytu to nic takiego, ani kosztownego. Wakacje dwa lub trzy razy do roku poza krajem też nie – i to takie wakacje prawdziwe (gdzie też się człowiek stołuje w knajpkach a nie gotuje rosół na kwaterze prywatnej) 🙂 Kupno w miarę nowego samochodu to nie problem. Wynajem mieszkania / domu w dobrej dzielnicy to też nie problem – każdego pracującego na to stać.
hmm po przeczytaniu tego chyba jednak zostanę w UK, chociaż część rzeczy podobna 🙂
Przeczytaj jeszcze plusy 😉 A sami Irlandczycy to jeden wielki plus w porownaniu do wielu czesci UK 😉
przeczytam 🙂 a jak wygląda Dublin jeśli chodzi o zamieszkanie z rodziną? Obecnie mieszkam w Hayes pod Londynem i szczerze to nie jest miejsce, do którego chciałbym sprowadzić rodzinę(żonę i 2,5 letnią córkę)
Darku tak jak i wszędzie w Londynie czy w Dublinie są świetne dzielnice gdzie wspaniale będzie Ci się żyło z rodziną jak i zakazane że tak je nazwę 🙂
Witam,
Szukałem informacji na temat irlandzkiej pogody i los tak chciał, że magicznym cudem trafiłem tutaj. 🙂 Mam takie drobne pytania, mianowicie niebawem wyruszam do Dublina, jako jeden z licznych młodych, którzy wyjeżdżają, na pewno takich jak ja jest w Dublinie/Irlandii więcej, czy są może organizowane jakieś zabawy czy cokolwiek, abym mógł kogoś tam lepiej poznać? 🙂
Kolejne pytanie to o barierę językową, w szkole ustny poszedł mi bardzo dobrze, ale wiadomo, że pani od angielskiego, a jakiś człowiek z Irlandii to zupełnie inna bajka, jak trudno jest na początku ich zrozumieć? Nie potrafię perfekcyjnie angielskiego, ale jakoś źle raczej też nie jest 🙂
Pozdrawiam 😀
co do pierwszego pytania to nie mam najmniejszego pojęcia, ani nawet nie wiem gdzie Cię odesłać. Może zobacz tu: http://bilety.gazeta.ie/ Tam mozna zawsze kupic bilety na polskie koncerty, moze pojdziesz na jakis?
Co do drugiego pytania to raczej bedziesz mial problem jesli jezyk znasz tylko ze szkoly. Ale moze szybko sie osluchasz i nauczysz tak jak wielu innych Polaków. Powodzenia
I love the effect! I recognise some of the bridges… fun!! 😉